Biografię tę nabyłam sobie jakiś czas temu na kiermaszu, który sama prowadziłam, a napisała ją Cristina Siccardi, posiadająca doktorat z filologii nowożytnej o kierunku historycznym, która pisze do różnych periodyków o charakterze kulturalnym i religijnym przy czym specjalizuje się w biografiach.
Nie czytałam innych książek poświęconych Matce Teresie, ale w zasadzie po przeczytaniu tej nie widzę nawet takiej potrzeby, gdyż Siccardi ukazała ją, obecnie już Świętą, w sposób nie tylko bardzo zajmujący, ale przede wszystkim w bardzo wyczerpujący. W książce swej wykorzystała ona listy, jakie ta święta zakonnica pisała i otrzymywała, a w tym niepublikowaną do tej pory korespondencję z rodziną, co znakomicie podniosło walory poznawcze tej biografii, gdyż dzięki zawartym w książce fragmentom korespondencji miałam możliwość poznania stanów emocjonalnych przeżywanych przez Matkę Teresę w trakcie wielu lat swej posługi ubogim a także szerzenia idei chrześcijańskiego miłosierdzia w świecie.
Siccardi pokazała nam drogę jaką przebyła Matka Teresa od narodzin po śmierć. Dzięki tej książce, której podtytuł brzmi "Wszystko zaczęło się w mojej ziemi" miałam możliwość poznania chociaż po części również Albanii z jej dramatyczną historią współczesną, kraju, do którego Matka Teresa - po zapanowaniu w nim komunistycznej nocy - nie miała wstępu. Po wyjeździe do Irlandii, gdzie odbywała nowicjat i przygotowywała się do pobytu w Indiach już nigdy nie zobaczyła swych bliskich przy czy pierwszy kontakt listowy nawiązała z bratem po 15-tu latach, w których jej matka nie miała wiedzy co się z jej córką dzieje. Do samej Albanii powróciła dopiero po zmianach politycznych, gdy znów zaczęto otwierać kościoły i mogła tam również otwierać domy miłosierdzia.
Wszystko zaczęło się w Albanii, w domu rodzinnym Anjeze Gonxhe Bojaxhiu, za przyczyną wychowania jakie otrzymała ona od swej niezwykłej matki, Drane Bernaj Bojaxhiu, kobiety o szlacheckim pochodzeniu, która sama ogromnie religijna ukształtowała swą córkę w duchu miłości do Boga i do ubogich. Decyzja Anjeze o wstąpieniu do klasztoru była jednak ciosem dla jej matki, która co dopiero pożegnała jedynego syna w związku z jego wyjazdem na studia do Austrii. Z początku była przeciwna jej powołaniu do bycia misjonarką, gdyż nie chciała jej utracić, ale widząc determinację Anjeze wyraziła zgodę pod warunkiem, że ta należeć będzie tylko do Boga i do Chrystusa. Po latach, gdy Gonxhe, jako loretanka, zaczęła pracować w szkole w Kalkucie ucząc panienki z zamożnych rodzin a nawet została powołana na dyrektorkę tej szkoły matka zaniepokojona sukcesem córki nie omieszkała ją upomnieć przypominając, w liście z 1938 roku, o tym dla kogo do Indii pojechała.
"Mama Drane wskazała jej drogę. Co robi siostra Teresa? Uzyskała dyplom, jest profesorką, dyrektorką? Przez wszystkich szanowaną i cenioną. A ubodzy, dla których przybyła do dalekich Indii? Co z nimi? Słowa matki wstrząsnęły nią do głębi".[str.97] I już w trakcie wojny miała okazję rozpocząć swą misję. Ale dopiero w 1946 roku, gdy jechała pociągiem do Dardżylingu na coroczne rekolekcje, po raz pierwszy Chrystus wezwał ją do pełnienia misji miłosierdzia. "Głos" mówił jej, że ma opuścić Instytut Sióstr Loretanek i oddać się całkowicie ubogim. I tak zaczęła się mistyczna droga siostry Teresy, jako Matki Teresy z Kalkuty. Droga usłana różami i cierniami. Droga, w której czuła obecność Boga w swoim życiu i również doświadczyła wielkiej ciemności, gdy Bóg wydawało się zamilkł.
Cristina Siccardi pisze o Matce Teresie jako o kobiecie i wielkiej mistyczce a także poetce, która mądrość mieszkającą w swym sercu potrafiła pięknie wyrazić w myśli, z której teraz korzystamy, i w poezji, ale przede wszystkim w działaniu. Ukazuje czytelnikowi jej niezwykłą inteligencję i ogromną charyzmę a zarazem wielką skromność, które sprawiły, że znał ją i podziwiał cały świat. Książka pozwoliła mi poznać całe dzieło życia tej wielkiej świętej zakonnicy i aż trudno mi było momentami uwierzyć, że ta drobna - wydawałoby się krucha - kobieta potrafiła wykazując niesamowity hart ducha, przekraczający nawet jej możliwości fizyczne, uczynić tak wiele dla innych.
Szczerze zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję biograficzną. Jest interesująca, a ponieważ napisana jest z wielkim polotem, wynikającym z dużej wiedzy jej autorki bazującej na dużej liczbie materiałów, świetnie się ją czyta...trudno się od niej oderwać a dogłębne poznanie tej świetlanej postaci, na tle naszej współczesności, wiele daje samemu czytającemu pobudzając do pogłębionej refleksji. A także pozwala czerpać całymi garściami z przeogromnego bogactwa duchowego jej bohaterki, Matki Teresy z Kalkuty. Ja tak ją odebrałam i chętnie do jej kart powracam.