"Krystyno, nie denerwuj matki" to książka o życiu influencerki Michaliny Grzesiak.
Pierwsza debiutancka książka, ale nie ostatnia jak już wiemy.
Michalina prowadzi bloga o tej samej nazwie i tak też możemy odszukać ją w social mediach - i ja tam na nią trafiłam.
Instagram Michaliny nie jest dla każdego, tak samo jak książka nie trafi do wszystkich... Zanim sięgnęłam po książkę minęło kilka miesięcy naszego zaprzyjaźniania się na ig - początkowo pomyślałam "matko, co ta kobieta gada?" ale zostałam i nie żałuję, dlatego chętnie sięgnęłam po książkę.
Życie Miśki nie jest słodkopierdzące, a Michalina nie jest cukiereczkiem za którą pójdą tłumy - ma jasno określone poglądy, dość kontrowersyjne, o wielu rzeczach mówi wprost - tu nie ma owijania w bawełnę i zastanawiania się nad doborem słów.
I taka trochę jest ta książka - prosta, bezpośrednia...
"- Kochanie, pomasujesz mi stopy? – zapytałam.
- Zaraz po tym, jak zrobisz mi loda – odpowiedział z pewnością w głosie, odwrócony do mnie plecami."
Michalina w książce przedstawia nam trochę swoje życie, zmiany jakie zachodzą w kobiecie, mężczyźnie, relacjach między dwojgiem kochających się ludzi, relacjach międzyludzkich, relacjach z dziećmi.
W swoich treściach porusza ważne tematy, tematy zakazane, niewygodne, trudne - niejednokrotnie tematy tabu.
Ale opowiedziane w sposób ironiczny, cyniczny, czasem z ciężkim żartem...
"Podobno mężczyźni chrapią śpiąc na plecach, ponieważ jądra im opadają i zasłaniają dupę, co powoduje zamknięcie obwodu cyrkulacji powietrza."
Sama książka jest dość lekko i zabawnie napisana, można się przy niej srogo uśmiać ale i zastanowić nad tym co ważne. Poprzez swoją historię opisywaną tak bardzo wprost możemy zastanowić się nad tym jak wygląda prawdziwe życie kobiety ale i matki - matki nie idealnej; nie idealnej po nie wbijającej się w schematy i wymagania otoczenia.
"Po co właściwie chcemy mieć drugie dziecko? (...) Przecież w tym pojebanym świecie norm tylko się wymaga. A już od kobiety - matki wymaga ogromu. (...) Musi być zawsze świeża i równocześnie po uszy zakochana w swoim dziecku. Musi mieć siłę i chęci, choćby padała na ryj. Musi dobrze gotować i sprzątać, chodzić do pracy i wracać, zawsze na czas odbierać z przedszkola, szkoły, nigdy się nie spóźniać. (...) Matce ma się chcieć. Matka nie może zrezygnować, nie może się załamać."
"Krystyno, nie denerwuj matki" w pełni pokazuje, potwierdza, że Michalina ma nie tylko ogromny talent do mówienia o tematach trudnych - co w naszej obecnej blogosferze widać już dość rzadko, ale potrafi także śmiać się z siebie i skłaniać do śmiechu czytelnika. W przyjazny sposób pokazuje brutalną rzeczywistość.