„Krzywda. Historia moich blizn” została napisana przez Eve Ainsworth. Porusza ona bardzo trudny i wielopłaszczyznowy problem, który może dotknąć każdego. W książce doświadcza tego Gabi, główna bohaterka. Nastolatka mająca swoją paczkę znajomych, własny styl, pasję w postaci jazdy na deskorolce, niską samoocenę - jak to z wieloma nastolatkami bywa gdy w grę wchodzą media społecznościowe, porównywanie się z innymi i brak porozumienia z najbliższymi.
Problemy u Gabi pojawiają się po nieprzepracowanej traumie jaką była śmierć dziadka. Chociaż posiada oboje rodziców z żadnym z nich nie ma nawiązanej większej więzi. Rodzice prowadzą wspólnie bar. Główna bohaterka przeważnie kłóci się z mamą, ich relacja jest oschła i skomplikowana. Najczęściej gdy na planie pojawia się ojciec to po to by złagodzić konflikt między kobietami.
Czytając książkę można mocno wyczuć jak ona jest podzielona. Mianowicie to co dzieje się przed imprezą. Sama impreza, oraz to co po imprezie. Wszystko jest przeplatane wspomnieniami głównej bohaterki, o relacji jaką miała z dziadkiem i to ile dla niej znaczył. Oczywiście dochodzi też główny wątek tej książki - czyli samookaleczenia się Gabi.
Być może zabrzmię strasznie, ale jako osoba, która dotknęła tego tematu na własnej skórze bardzo utożsamiłam się z fragmentami, w których były odczucia nastolatki gdy ta robiła sobie krzywdę. Opisy, zgodność z wieloma myślami bohaterki jakie temu towarzyszą przed, w trakcie i po. Nawiązanie do stron internetowych o tej tematyce. Przyłapanie przez bliską osobę, gdy była roznegliżowana i nie zdążyła ukryć blizn.... Wszystko się zgadza, jest zaskakująco w punkt. Nawet reakcje otoczenia, np. niepewność, strach, obawa. Ale niestety tu plusy się raczej kończą. Autorka miała niezłe pole do popisu. Chociażby sama postać dziadka (ideał dla wnuczki, jednak już dla własnej córki morze utrapienia). Przecież ostatnie wspomnienie Gabi, rzuca spore światło na nienawiść do samej siebie gdzie ogromną rolę odgrywa właśnie dziadek. Przepracowanie tego mogłoby na pewno jej pomóc. Bohaterowie nie są „pełno krwiści”, temat zostaje ucięty. A ostatnia strona mnie dobiła. Rozumiem, że zakończenia książki często pozostają „otwarte”, byśmy mogli sami sobie dopowiedzieć ewentualne zakończenie. Lecz w tym wypadku było to całkowicie nie na miejscu. Jeżeli Pani Eve faktycznie pisała na bazie swoich doświadczeń, to samą kwestię pomocy jaką Gabi powinna faktycznie dostać, wsparcie od bliskich najzwyczajniej w świecie zlała. Czytając zakończenie po prostu walnęłam książką i stwierdziłam, że na pewno nie zapisała się sama do lekarza, nie zadzwoniła do przyjaciółki, ba jak nic sięgnęła po żyletkę. Jeżeli nastolatek nie jest pełnoletni to obowiązkiem opiekuna prawnego jest zapisanie go do lekarza, zbagatelizowanie odkrytego problemu poprzez zostawienie ulotki o okaleczaniu i napisanie na kartce: „Umów się do lekarza na jutro o 5 po południu” jest po prostu straszne i szczerze zaczęłam współczuć głównej bohaterce.
Koniec książki i płytkie postacie, niewyjaśnione wszystkie aluzje między bohaterami obniżają moją ocenę. Jednak podziwiam za odwagę poruszenia tego drażliwego tematu, ponieważ wiem jaki jest on trudny. Polecam tę książkę osobom, które nie zetknęły się z kwestią samookaleczeń. Ogólna prostota książki, ale dopracowane same uczucia głównej bohaterki może przybliżą w miarę zrozumiale ten problem.