I wracamy do serii U4. Ponownie dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki. Jednak nie będę się powtarzać, że mimo wszystko inne wydawnictwa traktują nieco lepiej swoich recenzentów. Książka w szarej okładce a nie już normalnej, jak być powinno. No mniejsza. Przejdźmy do samej książki.
I tu mam ten sam problem co z częścią pierwszą. Można je czytać w dowolnej kolejności, bo jest to historia opowiedziana przez 4 osoby ale w tym samym czasie się rozgrywa cała akcja. Natomiast jak pierwsza mnie nie porwała, tak i druga jest bardzo przeciętna (nawet jak na 14-latków, do których podobno jest skierowana).
Jedynym i ogromnym plusem w stosunku do tomu poprzedniego jest fakt, że opisy chociażby krajobrazów są ciekawsze. W zasadzie one tu są, tam - nie.
Jednak czy faktycznie tak wyglądałby koniec świata? Czy ktoś by się rozczulał nad dziewczętami, które nie lubią czytać czy oglądać brutalnych scen i rozkładających się ciał? No raczej nie. A jednak tu się pieścimy jak z małym dzieckiem a skoro to postapo, to dajcie postapo.
Oczekiwałam wiele, zwłaszcza, że w tej chwili na rynku książek mamy ogromny wybór w pozycjach tego typu i póki co, według mnie, ta seria jest jedną z najgorszych.
Wierzcie mi, w księgarniach nie będą jej polecać a jak widać to, że jest bestsellerem w innym kraju, nie czyni jej hitem w innych krajach.
To, że jest nietypowa, nie znaczy, że wszyscy się na nią rzucą i myślę, że fani postapokaliptycznych historii będą bardzo zawiedzeni.
4/10. Jedna gwiazdka więcej w porównaniu do Jules z tego względu, że tu autor przynajmniej się bardziej postarał ale za to ilość stron po raz kolejny jest zbyt duża. Po co lać wodę? To wyścigi kto więcej stron szarpnie na U4? Jeśli tak, to Koridwen wygrywa ale nie wiem jak z tomem 3 i 4 bo nie zamierzam ich kupować. Mało tego, nie zamierzam ich nigdy czytać bo czytać to samo cztery razy, kiedy nie jest to książka, do której się chce wracać... szkoda czasu.
P.S.: Mam nadzieję, że wydawnictwo mimo słabego startu (bo przecież powstało całkiem niedawno i to chyba jedna z ich pierwszych, jeśli nie pierwsza, premiera) się nie zniechęci ale następnym razem zweryfikuje bestseller, bo po prawdzie u nas na niektórych książkach też jest taka naklejka a to tylko słaba reklama.