Kluczową postacią powieści jest młoda podinspektorka Amaia Salazar z policji z Nawarry. Interdyscyplinarnie wykształcona, z portfolio zawodowych sukcesów, a mająca dopiero 25 lat, wzbudza podziw i zazdrość kolegów po fachu. Uczestniczy ona w programie szkoleniowym FBI, skierowanym do funkcjonariuszy policji Europolu. Koordynatorem i głównym mózgiem szkolenia jest słynny agent Aloisius Dupree, kierownik jednostki badań behawioralnych. Prócz standardowych wykładów i obserwacji pracy agentów, kursanci mierzą się z prawdziwym wyzwaniem tu i teraz. Zostają włączeni w toczącą się właśnie sprawę seryjnego mordercy. Służą bardziej doświadczonym agentom za bank możliwych scenariuszy, tropów i motywów, które to przedstawiają w pracach zaliczeniowych i raportach. Jeden z nich - pewnie się domyślacie autorki - wzbudza na tyle kontrowersji, że Amaia zostaje dołączona do ścisłego grona agentów zajmujących się sprawą. Ich zadaniem jest schwytanie „kompozytora” - bestialskiego mordercy, który w rytualny sposób morduje całe rodziny podczas wielkich klęsk żywiołowych. Wyruszają do Nowego Orleanu, gdzie właśnie uderza huragan Katrina i gdzie przypuszczają, że po raz kolejny zaatakuje.
“Kształt serca” jest dla mnie niespotykanym dotąd połączeniem. Nie tylko gatunków literackich, ale i wątków. Suspens wylewa się z niemalże każdej strony. Znajdziecie tutaj metodyczną pracę profilerów, wejdziecie do tęgich głów najlepszych agentów FBI, by za chwilę posłuchać o tajemniczych wierzeniach i rytuałach Basków. Główni bohaterowie powieści z taką samą mocą ufają naukowemu podejściu, co mistycznym obrzędom, w bliskości których zostali wychowani. Właśnie ta pełna magii i tajemnicy przeszłość połączy Amaię i Aloisiusa, dzięki czemu stworzą oni zespół wyjątkowych śledczych osobowości. W tle opisywanych przeze mnie wydarzeń poznacie historię życia Amai, która mrozi krew w żyłach i jest fundamentem wydarzeń stanowiących fabułę właściwej trylogii.
Przez zupełny przypadek obejrzałem pewnego dnia film “Niewidzialny strażnik”, po czym Netflix pokierował mnie dalej, do dwóch kolejnych filmów, tworzących razem trylogię “Dolina Baztan”. To były jedne z najlepszych filmów, jakie w ostatnim czasie oglądałem, więc zacząłem szukać o nich więcej informacji. I tak trafiłem na postać Dolores Redondo - hiszpańskiej pisarki, na podstawie powieści której nakręcono wspomniane filmy. Dolores łączy w swoich książkach elementy kryminału, sensacji i thrillera, a szczególne miejsce w fabule zajmują nawiązania do tradycji i wierzeń z mitologii baskijsko - nawarskiej.
Z racji tego, że odkryłem twórczość Redondo stosunkowo późno, nie zacząłem wspólnej z pisarką podróży od słynnej trylogii. W chwili gdy zapragnąłem po nią sięgnąć dowiedziałem się, że właśnie ukazał się w Polsce tzw. “tom 0,5”. Wiecie co to takiego? To powieść opowiadająca o wydarzeniach sprzed właściwej trylogii, tłumacząca niejako jej genezę, historię i przeszłość bohaterów. Jak się zapewne domyślacie sięgnąłem właśnie po “Kształt serca” - tom 0,5 cyklu “Dolina Baztan”. Język powieści jest staranny, barwny i wręcz zasługuje na podziw. Pisarka ma umiejętność wplatania retrospekcji w sposób, który nie zaburza nam ciągu głównych wydarzeń. Dzięki takiemu zabiegowi prowadzimy śledztwo ramię w ramię z kluczowymi postaciami, jednocześnie poznając ich historię i przeżycia, które to zaprowadziły ich do tego momentu.