W oryginalnej wersji opowieść o Xhex i Johnie jest wydana w jednym tomie, który nosi tytuł „Lover Mine”. Jednak ze względu na jej znaczna obszerność, wydawnictwo Videograf II postanowiło podzielić ją na dwa tomy. „Droga przeznaczenia” jest jednym z nich, a zarazem dziewiątym tomem całej serii „Bractwo czarnego sztyletu”.
Wszystkie wydarzenia opisane w tej książce usytuowane są miesiąc po zakończeniu „Duszy wampira”. Xhex nadal się nie odnalazła i bracia nie mają żadnej pewności czy jeszcze żyje. Pomimo tego, w poszukiwaniach dziewczyny nie ustaje John Matthew, który czuje się z nią związany.
Jedno co w tej sprawie jest najpewniejsze to to, że za tym porwaniem stoi Lasher, który był wampirem, a w chwili obecnej stał się nadreduktorem z powodu swojego prawdziwego dziedzictwa. Gdy Bractwo trafia na jego trop, ma możliwość przeszukać jego mieszkanie, co niestety nie przynosi żadnych rezultatów. Jednak Xhex nadal tam jest, ukryta pod niewidzialną osłona energetyczną.
Po ich wyjściu dziewczyna całkowicie traci nadzieję na ocalenie. Szybko odkrywa, że osłona znacznie osłabła i dzięki temu udaje jej się uciec. Jednak jej organizm jest na skraju wyczerpania i bliski śmierci. W takim właśnie stanie odnajduje ją John i tylko jego siła i determinacja w walce o nią, pozwalają Xhex przetrwać.
Jak pisałam w poprzedniej recenzji, autorka opowiada w swoich najnowszych książkach o losach trzech par. Drugą historią w „Drodze przeznaczenia” jest nieszczęśliwa miłość Blastha, który zakochał się w Khillu – swoim najlepszym przyjacielu. Jest przez to skazany na ciągłe oglądanie jak jego obiekt westchnień co noc „zalicza” inne kobiety, tylko dla zabawy.
Trzecia natomiast historia jest ujęta bardzo krótko i swój finał będzie miała w kolejnej części. Początkowo opowiada o parze śmiertelników, którzy zatrzymują się w hotelu (motelu?) aby nakręcić tam swój program o duchach. Jak się szybko okazuje, ich duchem jest wampir, którego tożsamości nijak nie można poznać.
Musze powiedzieć, że jest to pierwsza książka w której autorka tak otwarcie poruszyła kwestię związków homoseksualnych. Bardzo jestem ciekawa jak dalej będzie rozwijał się ten temat, głównie dlatego, że to właśnie Blastha polubiłam najbardziej ze wszystkich postaci występujących w tej części. Jest on najbardziej wyważoną osobą, która nie jest skora do wybuchów gniewu.
Jeżeli idzie o całokształt, to książka napisana jest równie doskonale jak jej poprzedniczki. Język jakim posługiwała się autorka jest prosty i niewymagający, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Muszę też zauważyć, iż jest tu znacznie mniej wulgarnych słów oraz scen erotycznych w porównaniu do poprzednich części cyklu. Sama akcja również jest bardziej zrównoważona i rozwija się w jednym stałym tempie, pomimo tego, wciąga tak samo mocno.
Strasznie jestem ciekawa dalszego ciągu tej historii. Polecam każdej wielbicielce romansów paranormalnych.