Ona- piętnastolatka, bez przyjaciół, daleko od rodziny. On- czterdziestodwuletni nauczyciel literatury, o ogromnej posturze i błyskotliwym umyśle. Oswajał ją bardzo powoli; komplementem, szczególną uwagą do wypowiadanych przez nią na lekcji słów, prezentami w postaci kolejnych książek. Vanessa czuła, iż z Strane'em zaczyna łączyć ją specyficzna więź... z której nie zamierzała się wyplątywać. Zauroczona postawnym nauczycielem literatury leci za nim w ogień, który intensywnie płonąc, wciąż przypalał jej skrzydła.
Teraz, wiele lat później, Vanessa musi stanąć twarzą w twarz z przeszłością. Inne uczennice rozpoczęły atak na Jacoba Strane'a, licząc, iż panna Wye do nich dołączy. Kobieta jednak wciąż ma wątpliwości- dla niej były nauczyciel był dobry. Bardzo dobry. Nie chce pamiętać rzeczy, o których nie mówi się głośno. Nie chce nazwać ich "związku" niemoralnym, a Jacoba pedofilem. Mimo że ta zadra nieustannie o sobie przypomina, burząc jej spokój. Całe życie podporządkowała temu uczuciu, w późniejszych latach nie mogąc dojść ze sobą do ładu. Czy tak wygląda miłość... ?
Nie ma nic lepszego niż chwytliwy tytuł. Człowiek od razu zastanawia się nad tym, co zawiera w sobie książka- jak bardzo mocną oraz mroczną historię. Pamiętam, że lata temu czytałam pozycję o identycznej tematyce, choć wówczas nie przypadła mi ona do gustu. Wiadomo, tematy trudne potrzebują szczególnie dobrej oprawy literackiej. Czy pani Russell się to udało?
Wyobraźcie sobie, że przenosicie się do szkoły z internatem, bardzo daleko od domu. Pokłóciliście się z przyjaciółką, dlatego czujecie się niezwykle samotni- i wściekli, widząc, jak ta dziewczyna Was ignoruje, chichocząc ze swoim chłopakiem. Nie możecie zmusić się do porządku, a już po dwóch tygodniach nauki nauczyciele wytykają Wam niezorganizowanie. Vanessie było naprawdę ciężko, ale... wtedy pojawił się ON. I nagle dnie miały zupełnie inną barwę, mniej było w niej szarości. Jedno słówko, jeden przelotny dotyk interpretowany na modłę damsko- męską. Pierwsze poważne deklaracje. Tajemniczy romans, ukrywanie się, miłość, ale chyba tylko jednostronną. Szał. Szaleństwo. Tym wszystkim w jednej chwili stało się życie Vanessy Wye, nastoletniej uczennicy.
Chwilami ta historia wyglądała tak, jakby główna bohaterka wcale nie zakochała się w nauczycielu sama z siebie, lecz poniekąd wmówiła to sobie. Wiecie, była samotna, a tu nagle ktoś poświęca jej sto procent uwagi, komplementując, zauważając szczegóły stroju i wszystko to, co tak lubi słyszeć dorastająca (i chyba każda) kobieta. Jacob Strane jawi się tu trochę jako myśliwy, który ze stada uczennic wyłowił tę jedną o słabszej odporności na manipulację, najbardziej naiwną. Owszem, nauczyciel literatury na jakimś poziomie jej się podobał, ale bardziej określiłabym to jako imponowanie jej- to nie jakiś chłopak w jej wieku chciał ją poderwać, lecz dorosły mężczyzna! Mężczyzna inteligentny, który potrafi odsiać z grupy osobę wartościową nawet, jeżeli ma ona zaledwie piętnaście lat.
Trochę mnie ta historia... obrzydziła. To nie jest cukierkowa opowieść o miłości nastolatki do nauczyciela (czego oczywiście nie oczekiwałam), ale bardziej opis polowania wytrawnego łowcy na młodziutką łanię. Szorstki opis kontaktów seksualnych między -właściwie- dzieckiem a człowiekiem, który zostając nauczycielem, miał obowiązek w swoisty sposób dbać o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. A Jacob Strane po prostu wykorzystywał okazję, i to wielokrotnie.
Późniejsze życie Vanessy jasno pokazuje, jaki wpływ na nią miał ów "związek"- wyrzucenie ze szkoły, trudności ze znalezieniem pracy, brak kogoś bliskiego w życiu i alkohol na spokojny sen. Lecz zamiast czuć złość, ona wypełniona była... litością. Nie winiła nikogo za swój upadek, choć czasem nienawidziła Strane'a. Już fakt, iż zastanawiała się, po czyjej stanąć stronie w razie procesu o molestowanie pokazywało, jak bardzo ta chorobliwa relacja namieszała jej w głowie. Nie czuła się krzywdzona, choć kilka rzeczy zapisało się w jej pamięci jako nieprzyjemne. Wierzyła, że były nauczyciel darzy ją szczerym uczuciem i poczeka, aż dobrnie do pełnoletności. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że była tylko kolejną ofiarą, choć sama nigdy by się tak nie określiła. Co prawda wiedziała o innych dziewczynach w jego życiu, ale Jacob zawsze potrafił się z tego wytłumaczyć, zrzucając winę na uczennicę, która po prostu... opacznie zrozumiała jego zainteresowanie.
Szanuję książki, które głośno mówią o tematach tabu. Moja mroczna Vanesso to pożywienie dla umysłów, otwarcie nam oczu na niektóre sprawy. Swoisty alarm. Warto!
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Otwarte :)