Tajemnice wikingów, ich życie, wierzenia, podboje i łupieżczy tryb życia od dawna fascynują i ciekawią. Stąd wiele autorów przeróżnych publikacji sięga po ten temat poświęcając mu w całości tematykę swego dzieła lub wplatając wątki z historii tego dawnego ludu w swoje historie.
Niezwyciężeni i wojowniczy mężczyźni, którym honor nie pozwalał żyć z rybołówstwa, myślistwa i upraw, są idealnymi bohaterami powieści. Szczególnie dotyczy to książek o tematyce fantasy.
W 1976 roku spotkanie pisarza i scenarzysty Jeana Van Hamme z ilustratorem i rysownikiem Grzegorzem Rosińskim zaowocowało powstaniem komiksu o Thorgalu Aegirssonie, którego akcja dzieje się właśnie w mrocznym świecie wikingów. Komiks ten odniósł ogromny sukces. Swoje pierwsze wyróżnienie dostał w 1979 roku. Teraz ma na swoim koncie dużo więcej nagród i cieszy się niesłabnącą popularnością wśród milionów czytelników na całym świecie.
Tę fascynację i popularność postanowiła wykorzystać Amelie Sarn tworząc na kanwie komiksu powieść pod tytułem „Thorgal. Dziecko z gwiazd”, która została wydana w Polsce przez Wydawnictwo Egmont.
Oprawa książki wiernie oddaje klimat, który znam z komiksu. Zachowana została czcionka, symboliczne ozdobniki zdobiące prolog i każdy nowy rozdział, a przede wszystkim zachwyca ilustracja okładkowa autorstwa Rosińskiego. Aż miło się trzyma w ręku to wydanie! Pozostało mi sprawdzić, jak to się ma do treści.
I tu moje emocje odrobinę osłabły. Styl pisania Amelie Sarn jest dla mnie zbyt suchy i sprawozdawczy, co być może wynika z samego procesu przekładania kadrów komiksowych na język powieści. Komiks operuje obrazem i dialogami. Wszystko inne, czyli cały wachlarz uczuć i emocji bohaterów trzeba sobie dopowiedzieć i tu zabrakło trochę autorce delikatności. Mam wrażenie, iż Sarn nie oddała w stu procentach wrażenia, które odbiorcy mogą czerpać z komiksu, mimo że paradoksalnie to powieść, jako gatunek stwarza większe możliwości budowania i stopniowania uczuć, czy opisów np.: przyrody lub mimiki bohaterów.
Nie lubię czepiać się szczegółów, ale w przypadku przerabiania takiego giganta, jakim stał się komiks autorka bardziej powinna przyłożyć się do jak najwierniejszego odtworzenia postaci, jak i ich losów. A w książce tu i ówdzie rażą jakieś odstępstwa. Jeśli dla niektórych z nich jest jakieś uzasadnienie, to na pewno nie dla zmiany położenia blizny na twarzy Thorgala. Może mały szczegół, ale wystarczy sięgnąć do pierwszego z brzegu komiksu, aby zobaczyć gdzie się znajdowała. Skąd zatem ta zmiana u Amelie Sarn? Nie potrafię wytłumaczyć, ale czuję, że wiernych fanów komiksu mogą te różnice niepotrzebnie zniechęcić do przeczytania książki.
Fabuła książki jest niesamowicie wciągająca od samego początku. Akcja rozwija się szybko i toczy prężnie. Zaczyna się od rozszalałej burzy, która o mały włos nie rozbija ostatniego ocalałego drakkaru, powracającego do rodzinnej osady wodza wikingów, Leifa Haraldsona. Żeglarzom cudem udaje się dostać do brzegu, gdzie Leif znajduje dziwny metalowy przedmiot, w którym leży niemowlę. Przygarnia chłopca i nadaje mu imię Thorgal Aerigsson, na cześć bogów Thora i Aegira. Nie wszystkim odpowiada towarzystwo chłopca w wiosce. Thorgal różni się od swoich rówieśników nie tylko cechami fizjonomii, ale również charakterem. Chłopiec nie jest żądny władzy, walki i bogactw a to nie jest typowe dla wikingów, którzy za jedyny zaszczytny kres życia uważali śmierć z mieczem w ręku, co otwierało im drogę do szczęścia w Walhalli. Życie chłopca z powodu tych różnic nie jest łatwe od samego początku, a z czasem zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Pragnieniem Thorgala jest wieść zwyczajne życie, ale choć usilnie się o to stara nie jest mu ono pisane. Bogowie postawią na jego drodze wiele przeszkód i trudnych wyborów.
.
Książka porusza odwieczny problem odrzucenia przez społeczeństwo i poszukiwania własnych korzeni. Bohater czuje się inny i za wszelką cenę próbuje odkryć tajemnicę swojego pochodzenia. Ufa, że siła płynąca z tej wiedzy pozwoli mu godnie egzystować w społeczności, pośród której umieścił go los.
Powieść przybliża czytelnikowi zwyczaje wikingów, takie jak althing – zebranie klanów, na którym podejmowano ważne decyzje, czy holmganga – sąd Odyna, czyli walka na śmierć i życie, a także wiele innych równie ciekawych. Może to zainteresować wszystkich tych, których ciekawi świat tego dawnego ludu.
Podsumowując uważam, że fabuła na szkolną szóstkę została przedstawiona w sposób poprawny, co w sumie daje i tak dobrą lekturę. Dlatego polecam ją miłośnikom fantastyki, ale szczególnie tym, którzy nie czytali jeszcze „Thorgala” w formie komiksowej. Wydaje mi się, że pozostała część nie oprze się porównywania powieści do pierwowzoru, co nie będzie dla niej zbyt korzystne.
Każda książka jest dla mnie drogą prowadzącą do innego świata. Ta choć czasem trochę wyboista pozwoliła mi dotrzeć do fantastycznego, wspaniałego świata intrygujących wikingów i ich wierzeń.