Ręka recenzja

Jestem wielkim miłośnikiem cyklu Henniga Mankella o inspektorze policji Kurcie Wallanderze z Ystad, przeczytałem wszystkie książki z tej serii. Oficjalnie się pożegnałem ze szwedzkim policjantem w ‘Niespokojnym człowieku’. I nagle pojawiła się ta książka, w której Mankell wraca do swego bohatera, no cóż, nie ukrywam, że była to przyjemna niespodzianka, bo co tu dużo gadać – stęskniłem się za Kurtem Wallanderem. Tym pracoholikiem, złośnikiem, cholerykiem, samotnikiem, pesymistą, który mimo to budzi wielką sympatię, bo jest tak bardzo ludzki i nie ma w sobie nic z herosa czy Jamesa Bonda.

Intryga kryminalna zaczyna się tak, że Wallander rozważa przeprowadzkę z Ystad i kupienie domu na wsi. I właśnie gdy ogląda dom, którego nabycie rozważa, natrafia w sąsiedztwie na tytułową rękę człowieka, który został zakopany w ziemi wiele lat temu; potem mamy jeszcze drugiego trupa. Śledztwo w sprawie trupów, które sięga wstecz aż do czasów II Wojny Światowej. A dochodzenie, jak to u Mankella, czasami stoi w miejscu, czasami podąża fałszywym tropem, czasami chwyty autora są lekko zgrane, ale intryga kryminalna jest w książce mniej istotna. Ważniejsze jest spotkanie ze starymi znajomymi, samym Wallanderem i jego współpracownikami: ciapowatym Martinssonem, gburowatym Nybergiem i innymi.

W drugiej części książki mamy prawdziwą gratkę dla wiernych czytelników Mankella. W eseju czy raczej posłowiu zatytułowanym `Świat Wallandera’ autor wyjaśnia, dlaczego zaczął pisać o policjancie z Ystad, jak powstało nazwisko Wallander, dlaczego nasz bohater zachorował na cukrzycę, opisuje historię powstania poszczególnych powieści z cyklu. Podkreśla Mankell, że teraz już definitywnie żegna się ze swoim bohaterem, i rzeczywiście, nic już więcej o Wallanderze nie napisał...

W sumie nie polecam tej książki gdy ma to być pierwsze spotkanie z Wallanderem; nie muszę jej rekomendować miłośnikom Mankella, bo i tak po nią sięgną.

Książki słuchałem w wersji audio, czytanej przez Leszka Filipowicza, co ciekawe audiobook ukazał się wcześniej niż wydanie papierowe. Tak trzymać!