Mimo, że książki fantasy to główny pokarm mojej czytelniczej duszy, do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Nika Pierumowa. Szczerze? Omijałam książki tego rosyjskiego pisarza szerokim łukiem. W sumie sama nie wiem dlaczego. Ale zawsze musi być ten pierwszy raz. W tym przypadku moje pierwsze czytelnicze tête à tête z panem Pierumowem odbyło się przy lekturze jego najnowszej powieści „Tern”.
Musze przyznać, że moją uwagę przede wszystkim przykuła przepiękna okładka książki. To ona, swoimi barwami i zamieszonymi na niej niezwykłymi postaciami, skłoniła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Następnie opis z tyłu zaintrygował mnie a w główce zaświtała mi myśl, że może będzie to naprawdę niezwykła opowieść, którą warto przeczytać.
„Tern” to pierwsza części cyklu zatytułowanego Siedem Zwierząt Rajlegu. W książce zawarte są przygody pewnej, dość nietypowej drużyny, w skład której wchodzi sidha Neiss, Gończa Nekropilis – Stein, demon-artysta Krojon oraz tytułowy Tern – dhuss, który twierdzi, że dhusem nie jest. Przewracając kolejne karty powieści mogłam śledzić niezwykłe perypetie drużyny, która na swojej drodze spotykała liczne niebezpieczeństwa i walcząc ramię w ramię pokazywała co znaczy prawdziwa przyjaźni i lojalność.
Mimo tego, że fabuł była sztampowa i oklepana książkę czytałam z zapartym tchem. Akcja czasami goniła do przodu, czasami zwalniała. W czasie takich spowolnień mogłam lepiej poznać poszczególnych bohaterów, którzy snuli opowieści o swojej przeszłości. Dzięki temu jeszcze bardziej się do nich przywiązałam i czytałam o ich przygodach z jeszcze większym zapałem. Dodatkowo postacie były niezwykle barwne i wyraziste. Każda miała swój własny, wyjątkowy charakter i sposób bycia. Bohaterowie byli poważni i dumni ale również zabawni. Tak bardzo różnili się od siebie ale mimo to tworzyli zgraną kompanię. Ta przeróżność charakterów, sposobu mówienia i wyrażania własnych emocji przez bohaterów sprawiła, że książka była jeszcze ciekawsza i wyjątkowa.
Kolejnym atutem powieści Pierumowa był doprawdy niezwykły świat stworzony przez autora, a jego opisy odbijały się obrazami w moje wyobraźni. Miałam wrażenie, że jest kolorowy jak tęcza, bogaty, różnorodny, tętniący życiem. Poza znanymi mi już rasami (ukrytymi czasami pod inną nazwą), mogłam poznać całkiem nowe nacje, które skutecznie urozmaiciły fabułę książki.
Podsumowując – najnowsza powieść Nik Pierumowa jest niezwykła, baśniowa i magiczna. Warto ją przeczytać i dać się porwać wyobraźni. Była to niezapomniana podróż w świat fantasy, za którą bardzo dziękuję autorowi i z ręką na sercu mogę obiecać, że sięgnę po inne jego książki.
[Opublikowane również na
http://fantastyczne-zaczytanie.blogspot.com/]