Willem nie miał łatwego życia: umarł mu ojciec, matka uciekła do Indii, aby tam o tym zapomnieć, następnie sprzedała łódź, która była dla Willema domem, a którą zbudował on razem z ojcem; a że po tym wszystkim nie pozostał mu praktycznie nikt, na kim mógłby polegać i nic, do czego mógłby wracać, chłopak postanowił wyruszyć w wędrówkę po świecie, zawierać przypadkowe znajomości, imać się różnych prac i ogólnie "zgubić się" w przytłaczającej go rzeczywistości. Przez kilka lat plan ten był idealnie realizowany, aż wystarczył jeden dzień, który rozpoczął lawinę drobnych wydarzeń mających zmienić życie Willema po raz kolejny. A dzień ten należał do Allyson...
Po znaczących wydarzeniach w Paryżu chłopak powraca do rodzinnego miasta, załatwia rodzinne sprawy i odnawia stare znajomości, jednak wydarzenia z przeszłości nie dają mu spokoju. Teraz także Allyson, przez niego znana jako Lulu, należy do duchów, które Willem chciałby przywrócić do żywych. Wyrusza on zatem w kolejną wyprawę, aby odnaleźć dziewczynę, która tak bardzo na niego wpłynęła, ale również, żeby odnaleźć samego siebie, jakim ona go widziała. Czy uda mu się odnaleźć spokój i szczęście? Czy spotka ponownie tajemniczą Lulu, która podarowała mu więcej, niż początkowo się wydawało? Oraz, czy w końcu przestanie uciekać i odnajdzie siebie?
"- Miej odwagę marzyć. [...]
- O, tak. Marzyć to dowód największej odwagi, prawda?"[s. 209]
"Ten jeden rok" to powieść pełna magicznych scen, jak i takich, wyrwanych prosto z codziennego życia. Odwiedzimy w niej ciekawe miejsca, poznamy niesamowite zakamarki ludzkiej duszy oraz będziemy oczarowani tym, co serwuje nam autorka. Sama ta historia, choć może i jest odrobinę banalna, to tak naprawdę porusza bardzo ciekawe tematy związane z życiem każdego z nas. Nie chodzi tutaj bowiem tylko i wyłącznie o przypadkowo poznaną miłość, czy szukanie "tej jedynej", a o to, jak nawet całkiem obca osoba może wpłynąć na czyjeś życie, jak nasze relacje z rodzicami mogą się pokomplikować przez nieumiejętność porozumiewania się, czy jak sami sobie potrafimy budować klatkę, z której później nie umiemy znaleźć wyjścia.
Jak można zauważyć, a każdy czytelnik Gayle Forman mógł się tego domyślić, powieść ta to zarówno kontynuacja "Tego jednego dnia" oraz ta sama powieść (choć nie dokładnie) tylko z punktu widzenia Willema. Tym razem to właśnie on jest naszym przewodnikiem, jednak nie tylko po wydarzeniach z TAMTEGO jednego dnia, a głównie po tym, co działo się z nim w ciągu TEGO roku, jak i wcześniej, w jego życiu, zanim spotkał Lulu. Autorka otwiera przed czytelnikiem jego duszę, ukazując osobę, jakiej mógł się on nie spodziewać - tym samym rysując postać pełną wewnętrznego bólu, ukrytego tak głęboko, że nawet sam bohater nie podejrzewa jego istnienia.
Gayle Forman to pisarka, która posiada określony styl pisania i tworzy powieści/ historie do siebie (trochę) podobne. Co prawda styl ten jest przyjemny i lekki, a uwaga zwracana na szczegóły może zachwycać, to jednak same zakończenia jej powieści i mentalność kończenia wszystkiego w najmniej pożądanym przez czytelnika momencie, potrafi przyprawić o nerwowe odruchy. I choć takie otwarta zakończenia, jakie pisarka stosuje w swoich książkach, można uznać za interesujące, gdyż pozwalają one na dowolną interpretację tego "co było później", to jednak powtarzanie tego w kilku powieściach zaczyna drażnić. Jednakże, już po raz kolejny okazuje się, że w przypadku pozycji Gayle Forman to właśnie chłopak jest lepszym narratorem i historia poznawana z jego perspektywy jest ciekawsza - tak było w przypadku "Wróć, jeśli pamiętasz", i tak jest też teraz.
"Prawo powszechnej równowagi. Wymknij się jednemu koszmarowi, a dopadnie cię następny."[s. 243-244]
"Ten jeden rok" to powieść o szukaniu swojego miejsca w życiu, odnalezieniu samego siebie, poradzeniu sobie z trudną przeszłością i niełatwą teraźniejszością. Książka ta także mówi o nadziei, szczęśliwych zrządzeniach losu, czy jak nazywa je Willem - "wypadkach" oraz o braniu własnego losu w swoje ręce. Główny bohater przechodzi długą drogę, aby jednego dnia zmienić swój pogląd na samego siebie. Podczas lektury tej oraz poprzedniej pozycji z serii, dochodzi się do pewnego wniosku - jeden dzień wystarczy, aby móc naprawdę się zgubić; a może jednak odnaleźć?
Autorka, choć niczym mnie nie zaskoczyła, to, muszę przyznać, że uraczyła mnie ciepłą i przyjemną historią, którą czytało mi się bardzo szybko. Czy ją polecam? Zdecydowanie wszystkim tym, którzy przeczytali "Ten jeden dzień" i pragną poznać drugą stronę medalu opisywanej tam opowieści, ale również samą historię Willema, a przy tym wszystko to, co doprowadziło do jego spotkania z Allyson. Ale, UWAGA - nie oczekujcie zadowalającego zakończenia. Tu autorka niestety pozostawiła trochę do życzenia, podobnie, jak w przypadku pierwszej powieści z tego cyklu, przez co czytelnik musi ratować się lekturą nowelki, uzupełniającej serię "Ten jeden dzień", aby poznać upragniony ciąg dalszy. Tak czy inaczej, nie żałuję poznania tej historii i jej bohaterów, a moją przygodę z powieściami Gayle Forman nadal będę kontynuować, gdyż stanowią one miłe oderwanie się od rzeczywistości.
"Kochać kogoś to już z gruntu ryzykowny akt, lecz zarazem bezpieczeństwo można znaleźć tylko w miłości."[s. 323]