Tancerze Burzy recenzja

"Tancerze burzy"

Autor: @Tenshi ·4 minuty
2013-09-12
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Jay Kristoff, uroczy brodacz z Melbourne, nie wierzy w szczęśliwe zakończenia, ma najbardziej leniwego psa na świecie oraz żonę - tajną agentkę parającą się kung-fu. Podobno jest też nerdem, ale ile w tym opisie jest prawdy, tego Wam nie powiem. Pewne jest to, że ten oto pisarz popełnił debiut literacki w postaci pierwszego tomu cyklu "Wojna Lotosowa" - "Tancerze burzy". Książka reklamowana była jako japoński steampunk, a więc dzieło przeładowane jednym i drugim ku uciesze miłośników tejże tematyki. Mi, szczerze mówiąc, wystarczyły raptem trzy słowa-klucze, bym śliniła się na samą myśl o "Tancerzach burzy": Japonia, steampunk, gryf. Nie musiałam nawet patrzeć na okładkę - która, notabene, jest całkiem obłędna, lepsza nawet od oryginału - by rzucić się na powieść Kristoffa niczym wygłodniałe zwierzę (tudzież mól książkowy).

Ach, uwielbiam ten mój szósty zmysł, który mówi mi, kiedy spodziewać się dobrej lektury, a kiedy liczyć się ze średnio fascynującą historią. "Tancerze burzy" zasilają szeregi tej pierwszej - trudno bowiem uznać tę powieść za nudną. Nawet najbardziej wymagający czytelnik znajdzie w niej potężną dawkę akcji okraszonej całą gamą emocji, bardziej niż przyzwoitą fabułę, wyrazistych i dopracowanych bohaterów, cudowny świat przedstawiony oraz porządny steampunk. Jest to debiut jak najbardziej udany i powinien stać się powodem do uzasadnionej zazdrości ze strony innych debiutantów.

Yukiko to szesnastoletnia członkini klanu Kitsune i córka legendarnego łowcy potworów, który zabił królową Nagów i po zabiuciu tego podobno ostatniego stwora w Shimie pogrążył się w hazardzie, alkoholu oraz czarnym lotosie. Nieśmiała dziewczyna o nieprzeciętnym darze, kierująca się głównie własnymi zasadami oraz ze skłonnością do buntu, nie jest zbyt zadowolona z poczynań swego rodziciela, lecz mimo to wyrusza wraz z nim w niebezpieczną podróż, której celem jest schwytanie arashitory - inaczej tygrysa gromu lub - jak kto woli - gryfa. Stworzenia te są legendą i nikt poza krnąbrnym shogunem Shimy nie wierzy w ich istnienie. Lecz jak to w życiu bywa, bajki opowiadane dzieciom, by bały się psocić, stają się rzeczywistością. Yukiko w towarzystwie ojca i przyjaciół na własne oczy przekonuje się o tym, że w legendach o arashitorach jest sporo prawdy. Od momentu, w którym dziewczyna spotyka potężną, diabelnie inteligentną bestię, zaczyna się prawdziwa walka o wolność, przyjaźń, miłość i sprawiedliwość. I tylko ta dwójka może położyć jej kres.

Czytelnik właściwie już na wstępie zostaje wrzucony w wir wydarzeń i nie ma najmniejszych szans na odpoczynek od lektury, która nieprzyzwoicie wciąga i z pewnością będzie dla wielu osób powodem do zarywania nocek celem ukończenia książki. Osobnik nieprzyzwyczajony do nielichej ilości japońskiego słownictwa może z początku odczuwać lekką konsternację z tego względu, ale z pewnością bardzo szybko zrobi użytek z zamieszczonego na końcu słowniczka (bardzo przydatnego dla nowicjuszy - mi, niestety, na wiele się nie przydał, ale zdecydowanie cieszył moje oczy) oraz mapki z samego początku. Bardzo lubię, gdy powieść ma dopracowane uniwersum i okołoksiążkowe dodatki, toteż Jay Kristoff ma ode mnie plusa za poważne traktowanie swoich czytelników. Widać to nie tylko w dbałości o detale, ale również w finezji, jeśli chodzi o styl pisania autora oraz prowadzenie odbiorców przez rozemocjonowaną fabułę. Czytając, ma się wrażenie płynięcia razem z nią przez morze bohaterów oraz nabuzowaną akcję połączoną ze spokojniejszymi wątkami. Mówiąc krótko: Kristoff umie pisać, a Paulina Braiter-Ziemkiewicz tłumaczyć.

Przez całą książkę przewija się wielu bohaterów - tajemniczy Kin, odważna Kasumi, potężny i odrobinę głupi Akihito, czy też totalnie antypatyczny shogun. Jednak to Yukiko i Buruu (takie imię przyjmuje legendarny gryf) grają pierwsze skrzypce i dziwię się, że w wielu recenzjach spotykam się z zachwytami na temat głównej bohaterki uwikłanej w nieprzesadzony i nad wyraz poważny trójkąt miłosny (mężczyźni jednak dużo lepiej piszą o miłości - kobiety mają skłonność do melodramatyzmu), a tak rzadko czytam o wyjątkowym i przecudownym Buruu oraz jego relacji z młodą Lisiczką (z jap. Kitsune). Jakby nie patrzeć, to obok Yukiko jest on najważniejszą postacią w "Tancerzach burzy" i warto o tym wspomnieć, ponieważ tygrys gromu nie jest tępym zwierzakiem, lecz dostojnym i mądrym stworzeniem. Jak dla mnie Buruu to najlepsze, co się tej książce przydarzyło i głównie ze względu na niego mam tak dobre mniemanie o debiutanckim dziele Kristoffa.

O pierwszym tomie "Wojny Lotosowej" mogę powiedzieć jedno: jest boski! Nie zabrakło w nim ani obiecanego steampunku (ach, ci samurajowie z mechanicznymi katanami!), ani Japonii, ani wszystkich innych wyznaczników dobrej książki. Nie jestem zaskoczona jakością "Tancerzy burzy" - podświadomie czułam, że się nie zawiodę, no i proszę, miałam rację. Moim obowiązkiem jest uzmysłowić Wam, że warto sięgnąć po debiutancką powieść Jaya Kristoffa. Mam nadzieję, że z pomocą tej recenzji mi się udało.

Ocena: 6/6

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-09-12
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tancerze Burzy
4 wydania
Tancerze Burzy
Jay Kristoff
7.6/10

Wzruszająca i tragiczna opowieść o przyjaźni, miłości, wierności i zdradzie wciąga w strumień fantastycznych obrazów i oszałamiających barw, choć pozostawia też na języku gorzki posmak lotosowego dymu...

Komentarze
Tancerze Burzy
4 wydania
Tancerze Burzy
Jay Kristoff
7.6/10
Wzruszająca i tragiczna opowieść o przyjaźni, miłości, wierności i zdradzie wciąga w strumień fantastycznych obrazów i oszałamiających barw, choć pozostawia też na języku gorzki posmak lotosowego dymu...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Fanom fantastyki nie muszę przedstawiać Kristoffa. To autor, który już od wielu lat za mną chodzi, ale jakoś nigdy nie miałam okazji, by zapoznać się z jego twórczością. Ma on rzeszę fanów, a jego po...

@withwords_alexx @withwords_alexx

Lubicie książki steampunkowe? To dość ciekawy motyw, niezbyt często udaje się go dostać, jednak, kiedy nastąpiło wznowienie trylogii Wojny Lotosowej autorstwa Jaya Krisoffa nie mogłam przejść obok ...

@snieznooka @snieznooka

Pozostałe recenzje @Tenshi

Wszechświaty
Teoria wieloświatów

Nic dziwnego, że Leonardo Patrignani napisał Wszechświaty - książkę z fabułą opartą na teorii wieloświatów. Sam jest przecież człowiekiem-orkiestrą: pisarzem, aktorem d...

Recenzja książki Wszechświaty
Król, królowa i królewska faworyta
Z ekranu telewizora na kart książki

Tudorowie na stałe wpisali się na karty historii jako dynastia niezwykle barwna i kontrowersyjna. Na poczynania jej członków oczy zwracała cała Wielka Brytania. Po dziś...

Recenzja książki Król, królowa i królewska faworyta

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl