"Ludzie z mgły" to pierwsza książka Izabeli Janiszewskiej, którą miałam okazję przeczytać. Chociaż kryminały i thrillery to zdecydowanie moje ulubione książkowe gatunki, ostatnimi czasy nieco mi się przejadły, dlatego od jakiegoś czasu głównie sięgam po inny rodzaj literatury. Dlaczego więc postanowiłam zabrać się za tę publikację? Z jednej strony z ciekawości, ponieważ niejednokrotnie mignęła mi gdzieś w bookmediach, a opinie o niej były bardzo pozytywne, a z drugiej dlatego, że została wybrana, jako kolejna z książek w ramach akcji @czytaniezwiedzmami.
Kiedy dziewiętnastoletnia córka znanego ortopedy — Alicja Jarosz, wchodzi do lasu spowitego mgłą i nie wraca do domu, zaniepokojeni rodzice zgłaszają sprawę na policję. Wtedy na mieszkańców Sinic pada blady strach. Alicja nie jest bowiem pierwszą osobą, która przepadła bez śladu w mglisty dzień, a małomiasteczkowa społeczność zdążyła przemianować wszystkie tajemnicze zaginięcia sprzed lat w lokalną legendę. Czy skoro poprzedni zaginieni przepadli bez wieści, Alicji uda się znaleźć drogę do domu? Jedna ze staruszek mieszkających przy samym wejściu do lasu twierdzi, że nie. Ale jak będzie naprawdę?
Po dwóch miesiącach od zaginięcia, oczy wszystkich mieszkańców są skierowane na mężczyznę, któremu udało się wyswobodzić z objęć tajemniczej mgły. Niestety nie wie on ani kim jest, ani skąd w ogóle wziął się w tym miejscu, ani tym bardziej, dlaczego ma przy sobie naszyjnik Alicji. Śledczy oraz lekarze z pobliskiego szpitala próbują stanąć na głowie, aby dowiedzieć się czegoś na jego temat i pomóc mu w odzyskaniu pamięci. Czy im się uda? Czy mężczyzna miał coś wspólnego ze zniknięciem Alicji? Odpowiedzi na te pytania otrzymacie, zagłębiając się w lekturze "Ludzi z mgły" autorstwa Izabeli Janiszewskiej.
Muszę przyznać, że historia stworzona przez autorkę bardzo mnie zaintrygowała, chociaż początkowo miałam mały problem, żeby wczuć się w jej klimat, ponieważ pierwsze rozdziały nieco mnie nudziły. Właśnie wtedy zdecydowałam się przerzucić się z wersji papierowej na audiobooka i zdecydowanie był to strzał w dziesiątkę, ponieważ pan Filip Kosior odwalił kawał dobrej roboty. Oczywiście później ponownie przerzuciłam się na wersję papierową, ale wtedy już akcja ruszyła z kopyta, więc o nudzie nie mogło być mowy.
Bardzo podobało mi się, że Izabela Janiszewska wykorzystała dwie linie czasowe, które z pozoru nie miały ze sobą nic wspólnego. Właściwie cały czas próbowałam dociec, jak autorka zamierza je ze sobą połączyć, i o ile jedno rozwiązanie przyszło mi do głowy bardzo szybko, kolejne były niemałym zaskoczeniem.
W tej historii zdecydowanie nie brakuje niewiadomych. W pewnym momencie miałam nawet wrażenie, że w miarę upływu czasu jest ich coraz więcej, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Jednak ostatecznie autorka nie pozostawiła czytelnika bez odpowiedzi, a wszystkie elementy misternej układanki w odpowiedniej chwili wskoczyły na swoje miejsce. Czy byłam zaskoczona zakończeniem? I tak, i nie. Dlaczego? Przyznam, że jedno z rozwiązań wpadło mi w pewnym momencie do głowy i faktycznie okazało się trafne, ale drugiego kompletnie się nie spodziewałam i samą końcówkę czytałam, przecierając oczy ze zdumienia.
Myślę, że "Ludzie z mgły" to thriller, który z pewnością przypadnie do gustu zarówno czytelnikom, którzy lubią tego typu literaturę, jak również tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Dlatego, jeżeli jesteście ciekawi, co skrywa tajemnicza mgła, zachęcam Was do sięgnięcia po najnowszą książkę Izabeli Janiszewskiej, a jeżeli jesteście już po lekturze, serdecznie zapraszam do udziału w dyskusji, którą można znaleźć na instagramowym koncie zabawy @czytaniezwiedzmami.