Kiedy byłam małą dziewczynką, a potem nastolatką przeczytane przeze mnie opowieści, a czasem także obejrzane filmy znajdowały odzwierciedlenie w moich snach. Emocje towarzyszące lekturze były tak ogromne, że fikcja literacka próbowała wtargnąć do mojej sennej rzeczywistości. Odkąd stałam się osobą dorosłą takie rzeczy już się nie zdarzały, choć zawsze głęboko odbieram otaczające mnie emocje. Tymczasem po przeczytaniu znaczniej części powieści Anny J. Szepielak „Przekroczyć rzekę” przyśnił mi się bardzo realistyczny sen powiązany z wydarzeniami opisanymi w tej książce. To niezaprzeczalny dowód na to, że autorka jest mistrzynią emocji, a jej historie potrafią zawładnąć czytelnikiem bez reszty i przenieść go w zupełnie inny, nowy wymiar – fikcyjny świat powieści.
„Przekroczyć rzekę” to pierwsza część intrygującej opowieści obyczajowej o dwóch zwaśnionych rodach Galicji – Zarzewskich i Laskowicach połączonych przez osobę niejakiej Felicji żyjącej w końcu XVIII wieku. Poślubiwszy najpierw Zarzewskiego, a po jego śmierci Laskowica na wieki scaliła ze sobą potomków obu tych szlacheckich rodów. A że czasy były burzliwe i charaktery buńczucznych dziedziców trudne Zarzewscy i Laskowicowie nie raz kruszyli kopie o własne racje i prym pierwszeństwa w okolicy. Na przestrzeni wieku doprowadziło to do wielu smutnych, tragicznych i brzemiennych w skutkach zdarzeń, które po tylu latach nadal odbijają się echem wśród miejscowej społeczności.
Guwernantka Julia Zarzewska wychowywana od najmłodszych lat przez swoją ciotkę Barbarę udaje się do Galicji aby uczyć i przygotowywać do dorosłego życia swoją jedenastoletnią kuzynkę Amelkę. Powrót w rodzinne strony, które opuściła w wieku sześciu lat uciekając w pośpiechu wraz z ojcem do Królestwa Polskiego jest dla Julii nie lada wyzwaniem. Dziecięca amnezja jakiej doznała w przeszłości nie pozwala dziewczynie realnie ocenić czyhających niebezpieczeństw i jednocześnie zmusza do poszukiwań prawdy o dawnych wydarzeniach. Stary pałac za rzeką otoczony zarośniętym parkiem, gdzie przed laty mieszkała, przyciąga Julię i kusi, aby w konsekwencji zwabić dziewczynę w swoje smutne, opuszczone mury. Pojawienie się panny Zarzewskiej wywołuje konsternację wśród miejscowej ludności, służby i okolicznych sąsiadów. Dawne tragiczne w skutkach wydarzenia ożywają na nowo, a ich wyjaśnienie ściąga na bohaterów prawdziwe zagrożenie. Odkrywanie tajemnic przeszłości wiąże się z rozwikłaniem wielu zagadek i wyciągnięciem niejednego „trupa” z szafy. W dojściu do prawdy pomaga Julii jej przyjaciel z dzieciństwa, towarzysz dziecięcych zabaw – miejscowy lekarz i weterynarz – Karol Natejko.
Co kryje dawna przeszłość rodziny i jakie niebezpieczeństwa czyhają na bohaterów przeczytacie w tej pełnej tajemnic i przesyconej niepokojem powieści. Wydarzenia intrygują od dosłownie pierwszej strony, emocji nie brakuje, zagadka goni zagadkę, a my, czytelnicy, jesteśmy niemymi świadkami zaskakującej przeszłości dwóch skłóconych ze sobą rodów w XIX w. Galicji.
Pani Anna przepięknie tworzy swoje opowieści nawiązując w nich do historii opisywanych ziem. Opierając fikcję literacką na prawdziwych wydarzeniach z przeszłości Galicji, gdzie dochodzą do głosu echa Powstania Styczniowego, czy buntu chłopów zwanego rabacją tworzy wiarygodną opowieść, która ma w sobie wiele autentyzmu. Duża dbałość o szczegóły, wnikliwość i umiejętność sugestywnego malowania słowem sprawiają, że od tej opowieści nie sposób się oderwać. Historia jest bardzo wyważona, akcja biegnie swoim tempem, niezbyt śpiesznie, ale tak, że nie sposób nudzić się przy lekturze. Pani Anna pisze eleganckim stylem. Barwny język charakterystyczny dla określonej epoki uzupełnia niepowtarzalny klimat opisywanych miejsc oraz nastrój, który ewoluuje od sielskiego i beztroskiego, przez smutny i przygnębiający, aż do atmosfery napięcia, strachu, a nawet grozy. Subtelny wątek miłosny wpleciony w tak pięknie oddany klimat i połączony z tłem historycznym zyskuje dodatkowy urok. Zakończenie jest nietuzinkowe i zaskakujące podobnie jak wiele wcześniejszych wydarzeń.
Czytałam wcześniej kilka powieści pani Szepielak i przyznaję, że za każdym razem jest to dla mnie prawdziwa uczta słowa. Obszerne zazwyczaj tomy zapewniają interesująco spędzony czas w towarzystwie sympatycznych i ciekawych bohaterów.
Dlatego jeśli lubicie eleganckie powieści obyczajowe oraz wysmakowane sagi rodzinne z nutą historii w tle to konieczne sięgnijcie po „Przekroczyć rzekę”. To pierwsza część cyklu, który skradnie Wasze serce i pozostanie z Wami na dłużej. A już latem będziecie mogli śledzić dalsze losy bohaterów w powieści „Dziedzictwo krwi”.
Polecam serdecznie.