W cieniu Babiej Góry recenzja

Jest rok 2019. Baśka Zajda po wielu ciężkich chwilach w życiu szykuje się do powrotu do rodzinnych stron, by pracować w pobliskim komisariacie. Czeka ją niełatwy powrót, mimo że ma tu grono dobrych przyjaciółek, z których jedna niedługo wychodzi za mąż. Z tego powodu kobiety szykują sobie wyjazd, by ostatni raz zaszaleć przed ślubem koleżanki. Jednak dobra zabawa kończy się, gdy Baśka nad ranem znajduje zwłoki przyszłej panny młodej...
Kto mógł być tak okrutny, by pozbawić życia kobietę, która miała jeszcze je całe przed sobą?? I dlaczego zrobił to akurat na szczycie góry?

W cieniu teraźniejszych czasów pojawia się wątek, który nadaje całej historii drugie dno...

Rok 1969. Ludzie w pośpiechu wsiadają do samolotu, by wrócić do rodzin, pracy i innych spraw, które nie mogą dłużej czekać. Samolot rusza. Lot przebiega sprawnie, do czasu, aż niespodziewanie zmienia on trasę podróży. Niepokój wdaje się w umysły pasażerów. Jednak nie pożyją oni na tyle długo, by poznać prawdziwy cel podróży, ponieważ samolot wpada na jeden ze szczytów i rozbija się na drobne kawałki. Co było powodem? Tego nie wie nikt...

* * *

Powiem Wam szczerze, że lubię czytać debiuty. Tym bardziej, gdy okazuje się, że autor jest naprawdę dobry w tym, co robi. Taką właśnie perełką jest książka "W cieniu Babiej Góry" Ireny Małysy. Od pierwszych stron bardzo dobrze mi się ją czytało. Strony wręcz przewracały się same, gdy dochodziło do konkretnej akcji. Jedyne, co mi przeszkadzało, to gwara góralska, którą ciężko mi się czytało, ale no niestety książka o górach nie może obyć się bez górali. Po powieść tą sięgnęłam, gdy zaintrygowała mnie okładka. Później, gdy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę ją mieć. Ciekawe jest to, że jeden z wątków w książce jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Prawdziwa katastrofa lotnicza z 1969 roku miała miejsce naprawdę i zginęło wtedy wielu ludzi. Autorka bardzo zgrabnie połączyła oba te wątki. Połączyła je nierozerwalnie w powieść, od której ciężko się jest oderwać.

Książkę te otrzymałam z Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję :)