The Last Breath recenzja

"The Last Breath" jest kolejną historią spod pióra C.S. Riley. Czytałam poprzednie książki autorki (jeszcze będące na Wattpadzie) i jeśli obserwujecie mnie trochę dłużej, pewnie wiecie, że je uwielbiam. Seria Heaven mnie oczarowała i tego samego oczekiwałam od TLB. Czy byłam usatysfakcjonowana?

Byłam, to za mało powiedziane🙃 Ale o tym będzie dalej.

W nowej historii mamy ukazane losy Hayley Flores, studentki pielęgniarstwa, która za namową przyjaciółki tworzy listę dwudziestu jeden zadań, na każdy rok jej dotychczasowego życia. Nie należy do imprezowych osób ani nie podejmuje spontanicznych decyzji - tylko jeśli chodzi o jej pasemka. Wypełniając pierwszy punkt z listy poznaje Huntera Morgana, popularnego muzyka na kampusie. Tak też rozpoczyna się ich znajomość, od pocałunku. Pierwsza przyszła hipnotyzująca okładka, a skończyło się na tonięciu we łzach. Pochłonęła mnie ta historia, zabrała kawałek duszy i pozostawiła z pustką. C.S. Riley stworzyła naprawdę piękną opowieść, która zachwyci(ła) wielu czytelników. Pisana z perspektywy głównej bohaterki, zawiera momenty z jej życia złożone w kolejne wyzwania. Nie ma tu dużo treści, a jednak książka jest przepełniona wydarzeniami. Może nie zdobyła mojego serca tak, jak seria Heaven, to jednak potrafiłam ją docenić. Punkt pierwszy na liście Hayley to "pocałuj nieznajomego", także możecie się domyślać w jaką stronę pójdzie ta historia. Relacja między dwójką głównych bohaterów była pełna zabawy, szaleństwa i pięknych chwil. Oczywiście uzupełniona muzyką! Hunter wprowadził do jej życia nieco koloru, dzięki czemu oboje wzajemnie się dopełniali. Bardzo podobały mi się momenty realizacji kolejnych zadań, jak np. "zrób tatuaż", "spełnij czyjeś marzenie", "pływaj nag0 w oceanie". Taka lista może dużo zmienić w życiu i tutaj odgrywała ogromną rolę. Czy to jest moment na opisanie Wam emocji z TEGO zakończenia? Spokojnie, szczegółów nie zdradzę, bo te warto odkryć samemu. Ja gdzieś już od połowy książki domyślałam się takiego scenariusza i tutaj zaskoczenia nie było. Te przyszło później, gdzie nie mogłam przestać płakać z opisanych tam scen. Autorka porusza słowami i wystarczyła jedna linijka tekstu nieznanej mi piosenki, bym się kompletnie rozsypała (gdy teraz o niej myślę znów mam łzy w oczach). O rany... Nawet epilog potrafił zmieść z planszy. Trudno jest czytać o takich sytuacjach, a jednak odnaleźć się w nich jest stosunkowo łatwo.

"The Last Breath" porusza, wciąga i dostarcza mnóstwa rozrywki. Wypełnianie każdego punktu z listy było wielkim krokiem w życiu Hayley i życzę, byście i Wy pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa. Może czytając tą książkę ktoś się zainspiruje? Ja mocno polecam!

P.S. Na Legimi są dostępne bonusowe rozdziały, które są jak plaster na złamane serce po epilogu.