Emerald recenzja

Czy znaliście kiedyś kogo z obsesją na punkcie szmaragdowych oczu? Jeśli nie, to ta o to książka "Emerald" FortunateEm - zapozna Was z typowo poważnym, niebezpiecznym i prowadzącym niezbyt legalne interesy mężczyzną. Vincent Visser. Dążył do znalezienia kobiety o szmaragdowych oczach.
I takową znalazł. Valeria Avada. Właścicielka zielonych oczu, za którymi mężczyzna szalał i były dla niego niesamowicie ważne.

Historia zaczyna się niewinnie, gdy Valeria - cukierniczka, dostaje zlecenie zrobienia urodzinowego tortu, a następnie wprowadzenie go na salę i pokrojenie dla solenizanta. Tym solenizantem byłon. Już wtedy wiedział, że ona musi być jego i zrobi wszystko, by tylko tak było. Kupuje jej drogie prezenty, w tym biżuterię ze szmaragdami. Trudno mu się otworzyć, powiedzieć jej czym się zajmuje i większość czasu Valeria spędza w jej domu z ochroniarzami - Stanley'em i Troy'em. Wkrótce dwójka bohaterów dowiaduje się, że babcia Valerii i dziadek Vincenta byli razem, lecz jego dziadek by ją chronić, zostawił ją i nie pozwolił by weszła do jego świata. Nie chciał ryzykować jej życiem. Babcia Valerii miała identyczne szmaragdowe oczy.

Właśnie wokół tych oczu kręci się większość historii. Symbolizują one książkę, są znakiem rozpoznawczym. Stąd nazwa pierwszej książki z serii Kamieni Miami. Emerald, szmaragdowe oczy Valerii Avady, a raczej Visser.

Przechodząc do mojej opinii na temat tej książki, kolejna książka, którą wręcz pochłonęłam na raz. Historia i tajemnica Vincenta tak mnie ciekawiły. Autorki styl pisania zdecydowanie jest w moi guście i podoba mi się w jakim tempie rozwija się akcja. Dlatego też sięgnęłam po resztę jej książek, których recenzje niedługo postaram się wstawić.

Kocham tę książkę i zawsze będę ją każdemu polecać, autorka jest przemiła (miałam okazję spotkania, podpisu w książce i krótkiej rozmowy). Jest ona opowieścią, której nigdy nie zapomnę i przeczytam jeszcze wiele razy. Może i obsesja mężczyzny na temat szmaragdów nie jest zdrowa, lecz historia mimo wszystko ma swoją magię i porywa wręcz, jak Vincent Valerię... ;)

Polecam serdecznie!