"Szkoła magicznych zwierząt" autorstwa Pani Margit Auer to pierwsza część szkolnego cyklu, który aktualnie liczy sobie aż dziesięć pozycji. Aby poznać bohaterów i ich liczne przygody nie trzeba mieć na pokładzie żadnych maluchów. Książka jest przyjemną lekturą, a co najważniejsze, nawet dość odprężającą dla tych nieco starszych osobników.
Autorka bardzo starannie zbudowała klimat szkolnego podwórka, ubarwiając opowieść o licznych bohaterów, z których ilością jednak nie przesadziła. Podziękowania należą się również Pani Ninie Dulleck, która fenomenalnie przełożyła wyobrażenie pisarza o całej strukturze powieści na genialne ilustracje.
Dzięki tej współpracy już od pierwszych stron stajemy przed bardzo gustownym budynkiem Winterstone, która została nazwana "bardzo zwyczajną szkołą".
Na jej czele stoi dość ekscentryczny dyrektor, a klasowego porządku pilnuje jedyna w swoim rodzaju Panna Cornfield. Historia ukazana w lekturze została przedstawiona dość indywidualnie, ponieważ znajduje się tu wiele różnorodnych postaci, zmagających się z wieloma trudnościami. Są nimi między innymi - zmiana otoczenia, nowe środowisko, szkoła, ale także znajomości i pierwsze zauroczenia, prace domowe,...organizowanie urodzin, ale także w pewnym stopniu magiczni przyjaciele.
Ale gdzie tutaj znajdziemy tą całą magię?
Pani Margit pokazała nam, że jeden z bohaterów prowadzi dość intratny biznes (w sumie nie mam pojęcia jak Pan Mortimer się z tego utrzymuje, może dostaje dofinansowanie na każde zwierzę?), a co najlepsze, chce swoimi pomysłami dzielić się w dość zaskakujący sposób.
Poszukuje odpowiedniego właściciela dla każdego ze swoich zwierząt. Kim one są? Tego dowiecie się podczytując tę opowieść, ale jedno jest pewne. Kiedy już zwierzak zostanie przyporządkowany odpowiedniej osobie - śmiało można stwierdzić, że staną się oni najlepszymi przyjaciółmi.
Książka została napisana bardzo lekkim i prostym językiem. Dlatego też dobrze odnajdzie się na rynku wydawniczym przeznaczonym dla młodszych czytelników. Posiada walory edukacyjne, które głęboko oddziałują na wyobraźnię osób dorosłych, ale zwłaszcza dzieci. Dodatkowo stwarza na pozór ciekawy obraz aktualnie panujących trendów obowiązujących w szkolnictwie. Może być to zachęta i sprawiać pozytywne odczucia w stosunku do obowiązku szkolnego młodszej grupy odbiorców.
Podsumowując - warto zerknąć. A jeśli doznania będą pozytywne, to kilka wieczorów macie "z głowy". Możecie śmiało przed/po pracy wracać z Waszymi pociechami, bądź też sami do szkolnych ławek.