Historia o najlepszej zabójczyni kraju, a może nawet świata? No przecież Gosiarella nie mogła sobie odmówić przeczytania książki o takiej damskiej wersji super zabijaki! Dobra bohaterka jest ciekawa i sympatyczna. Genialna bohaterka ma być twarda, swoimi umiejętnościami onieśmielać wszystkich nadętych męskich bohaterów, a przy tym posiadać serce i sumienie (w jakimkolwiek stopniu) – a przynajmniej o takich Gosiarella chce czytać! Biedne i nieporadne sierotki Marysie niech czekają na swoje książątka na białych rumakach, gdy Gosiarella będzie czytać o prawdziwych damskich Bad assach!
„Światło i mrok. Życie i śmierć. Gdzie jest moje miejsce?”
Celaena Sardothien była niegdyś najlepszą zabójczynią w Adarlanie, a być może w całej Erilei. Popełniła jednak błąd, który kosztował ją utratę wolności. Została skazana na niewolniczą pracę w kopalni soli w Endovier, gdzie zapewne umarłaby z wycieńczenia, gdyby któregoś dnia nie zjawił się książę Dorian. Młody następca tronu Adarlanu zaproponował zabójczyni układ: jeśli wygra turniej i zostanie zabójcą na usługach króla, uda jej się odzyskać wolność po odbyciu służby, jeśli przegra wróci do kopalni by umrzeć w męczarniach. Celaena po akceptacji warunków umowy, trafia na królewski dwór, gdzie przybiera fałszywą tożsamość Liliany Gordain – wysoko urodzonej złodziejki klejnotów. Wraz z rozpoczęciem turnieju, w szklanym pałacu zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, a samo przebywanie wśród wysoko urodzonych ma duży wpływ na Celaenę.
„Szklany tron” ma w sobie mnóstwo tajemnic, które pragnęłam odkryć. Wśród nich były te, których zakończenie potrafiłam w pewnym stopniu przewidzieć np. kto stał za tajemniczymi zabójstwami, oraz te, których rozwiązania się nie doczekałam, jak np. kim dokładnie jest Celaena. Muszę jednak przyznać, że wciąż piętrzące się tajemnice są niesamowicie wciągające i nieźle zawikłane. Podoba mi się taka złożona fabuła oraz świat wykreowany na potrzeby przedstawienia tej historii. Erilea jest krainą pełną niespodzianek, dziwnych i zagadkowych miejsc oraz bogata jest we własny folklor – na wskroś fantastyczny. I choć magia opuściła Erileę przed laty, w książce wciąż da się wyczuć jej posmak.
Czasami miałam wrażenie, że czytam o zupełnie dwóch światach. W jednym występują intrygi polityczne, walka o władze i łaskę króla oraz przeróżne pomysły kobiet na zawarcie korzystnego małżeństwa, a wszystko to oprawione w niezwykły klimat dawnych czasów, pięknych sukien i dworskiej etykiety. Drugi wydaje mi się młodszy, bliższy naszej epoce, gdzie kobieta na równi z mężczyzną może mierzyć swe zabójcze zdolności, rywalizować w zawodach i być Panią samej siebie.
Autorka sama przyznaje, że w pewnym stopniu zbudowała swoją opowieść na baśni o Kopciuszku. Wielokrotnie powtarzałam, jak nie znosiłam tej bajki w dzieciństwie, a przy tym „Szklany tron” jest już drugą książką (pierwszą jest „Cinder”), która dzięki wyrastaniu na jej bazie, w pełni mnie zachwyca. Zarówno „Szklany tron”, jak i Saga księżycowa odrzucają pokorną i byle jaką bohaterkę, która z opresji trzeba ratować, na rzeczy Bohaterki przez duże B, która sama sobie jest Panią i sama siebie uratować z opresji potrafi. Ba! Nawet na bal sama trafi by narobić sporego zamieszania.
Uwielbiam to, jak Celaena jest dumna ze swojej zabójczej przeszłości. Z tego, że pomimo młodego wieku potrafi powalić mężczyzn większych od siebie i zawstydzić ich pod każdym względem. Jej przeszłość najlepszej z pośród najlepszych zabójców dodaje jej charakteru! Niestety mam wrażenie, że na tym wspominaniu i chełpieniu się przeszłością, jej Bad assowatość się kończy. Dlaczego? Czytając o jej zmaganiach w czasie turnieju, o walce z nadnaturalnym wrogiem, czy przyglądając się życiu spędzonym pod kluczem w jej komnacie, mam wrażenie, że jej „sława” ją przerasta. Celaena przeżyła do końca książki tylko dlatego, że wszyscy na około jej pomagają. Może nie są to dobra wróżki, ptaszki, czy myszki i jelonki, a całkiem nieźli wojownicy w przeróżnym wydaniu, ale nie zmienia to faktu, że spodziewałam się po niej większej samodzielności. Mimo wszystko poczułam do bohaterki dużo sympatii i cenię ją za jej inteligencje, odwagę i poczucie humoru.
Co ciekawe nasz morderczy kopciuszek jakimś cudem ubrał się w trójkąt miłosny. Od razu powiem, że nie stawiam na księcia – choćby z przekory! Zwolennikom trójkątnych romansów wyznam, że opisy potrafią szarpnąć czasami za struny duszy, choć w niewielkim stopniu. Z kolei przeciwników zapewniam, że wątek miłosny jest drugo (jeśli nie trzecio) planowy, więc bez obaw: przeżyjecie!
Szybko podsumowując: „Szklany tron” jest powieścią o wielu dobrze skonstruowanych wątkach, przepełniony tajemnicami. Mamy tu opis miłostek siedemnastoletniej dziewczyny, która większość swojego czasu spędza na rywalizacji i walce z innymi zabójcami biorącymi udział w turnieju. Tym sposobem każdy znajdzie coś dla siebie. Książka jest dobra i świetnie wciąga. Bawi, zachwyca i nie pozwala się oderwać, przez co muszę ją wam polecić!