Celaena już od roku przebywa w Endovier. To zaskakujące, ponieważ niewielu udaje się przeżyć tak długo, a miejsce to nie bez powodu zwane jest "obozem śmierci". Bohaterka, mimo, że jest bardzo silna, znajduje się już u kresu swojej wytrzymałości, kiedy otrzymuje zaskakującą propozycję. Król organizuje turniej, którego zwycięzca zostanie jego obrońcą, a następca tronu pragnie, aby to właśnie Celaena reprezentowała go w tym pojedynku. Choć obrona króla nie jest szczytem marzeń dziewczyny, propozycja zdaje się być nie do odrzucenia. Bohaterka doskonale wie, że pozostanie w Endovier jest równoznaczne ze śmiercią. Z kolei zwycięstwo w turnieju gwarantuje jej wolność już po czterech latach służby. A któż poradzi sobie z wykończeniem przeciwników lepiej niż zabójczyni?
Początek lektury sprawiał wrażenie, że mamy do czynienia z czymś na styl "Igrzysk śmierci" w wersji fantasy. Młoda dziewczyna, wyrwana ze strasznych warunków, zmuszona do walki a śmierć i życie. Na szczęście, na tym kończą się podobieństwa a "Szklany tron" zupełnie nie przypomina słynnej sagi Suzanne Collins. Choć sam turniej jest wątkiem kluczowym, naprawdę nietrudno domyślić się, kto zmierzy się w finałowej walce i jak ona przebiegnie. Nie umniejsza to jednak w żadnym stopniu przyjemności, z jaką śledziłam losy Celaeny i jej przygotowania do poszczególnych (bardzo pomysłowych, swoją drogą) elementów turnieju.
W powieści występuje trójka głównych bohaterów. Oprócz wiadomej zabójczyni, kluczową rolę odgrywa Chaol, który pomaga przygotować się jej do turnieju oraz książę Dorian. Sama nie jestem w stanie zdecydować, kogo polubiłam najbardziej, mogę jedynie stwierdzić, że cała trójka jest bardzo udana, a napięcie między nimi wyczuwalne. Dorian i Chaol to postacie zupełnie odmienne, jednak obaj są w stanie ukraść serce. Podejrzewałam, że zadania czytelniczek będą podzielone, z lekką przewagą dla tego drugiego. Okazało się jednak, że moje podejrzenia były błędne, a na facebooku święci triumfy raczej Dorian. No cóż - pewnie sytuacja odmieni się przy II tomie.
Jeśli chodzi Celaenę (bo właśnie ta posiadaczka przedziwnego imienia jest przecież najważniejsza) sytuacja jest... skomplikowana. Dziewczyna jest pełna sprzeczności. Z jednej strony wydaje się delikatna, krucha i wrażliwa na krzywdę innych. A nawet lubi psiaki! Nie możemy jednak zapominać, że bohaterka jest zabójczynią. I nie chodzi tu tylko o przeszłość, bierze udział w turnieju, który wymaga odwagi, sprytu i, przede wszystkim, dużo siły. Aż trudno uwierzyć, że tyle sprzeczności zmieścić się może w jednej młodej dziewczynie. Zabrakło mi trochę informacji o życiu Celaeny zanim trafiła do Endovier - myślę, że to wyjaśniłoby trochę obraz tej postaci.
Choć zakończenie jest wyjątkowo łatwe do przewidzenia, "Szklany tron" czytało mi się znakomicie. Nie mam zastrzeżenie do języka, jakim została napisana powieść. Nie bez znaczenia jest zapewne tłumaczenie, które muszę pochwalić. Całość jest świeża, jednak traktuję ją przede wszystkim jako wprowadzenie do serii i spodziewam się, że Sarah J. Maas jeszcze nie raz nas zaskoczy - podobno zaplanowane zostało aż 6 tomów! Nie pozostaje mi więc nic innego, niż z niecierpliwością czekać na kontynuację, która w oryginale ma zostać wydana już pod koniec sierpnia.