Osiemnastoletnia Celaena jest najlepszą zabójczynią Adarlanu. Zna ją niemal każdy, jej sława sięga po dalekie krainy. Jednak pewien dzień zapisał się w jej pamięci na bardzo długo. Był to dzień, kiedy popełnia fatalny błąd, kiedy to została złapana i skazana na dożywotnią niewolniczą pracę w jednej z kopalni soli w Endovier. Niesamowity cios dla zaledwie siedemnastoletniej dziewczyny, mającej przed sobą całe życie. Życie jest pełne niespodzianek, a wie to najlepiej właśnie ona. Bo jak można nazwać możliwość wolności? Co prawda niełatwej, ale jednak. Oferta od księcia Doriana wydaje się być nie do odrzucenia. Musi walczyć na śmierć i życie, za swoją wolność lub niewolę w turnieju, który ma na celu wyłonić królewskiego zabójcę. Co to takiego dla najlepszej zabójczyni? Czy Celaena zdoła pokonać wszystkich przeciwników? Czy los okaże się tak okrutny i jednak wróci do kopalni soli, aby odbyć resztę swojej kary? O co chodzi z tajemniczymi zabójstwami uczestników turnieju? Kto lub co za tym stoi?
Sarah J. Maas jest dwudziestosześcioletnią amerykańską pisarką. Pomysł na „Szklany tron” przyszedł jej do głowy już w 2002 roku, gdy miała zaledwie szesnaście lat. Niewiele prawda? Ale właśnie ten pomysł, właśnie tak młodej osoby zaowocował tak świetną powieścią i znakomitym pomysłem na całą serię.
Silna, niebezpieczna zabójczyni? A nie niezdecydowana, zakochana nastolatka? Tak! Taka bohaterka to jest to! W końcu zupełnie coś innego, odbiegającego od schematu! Czy tylko płeć męska ma mieć przypisane te cechy? A w żadnym wypadku i Sarah J. Mass właśnie pokazała to na przykładzie Celaeny. Silna, wytrzymała, niebezpieczna, odważna, skazana na zwycięstwo zabójczyni Adarlanu. I taka właśnie jest przez całą powieść. Oczywiście, pokazuje swoje dziewczęce cechy, ale cóż się dziwić… w końcu jest tylko osiemnastoletnią dziewczyną, która osiągnęła niebywały sukces, ale także nie ominęła jej gorycz porażki. Nie jest bez wad, ale to tylko pokazuje jej naturalność. I tak nie mogę się nadziwić jej umiejętnościami. Żałuję tylko, że tak mało dowiedziałam się o jej przeszłości. Mam jednak nadzieję, że z każdym kolejnym tomem serii będę dowiadywała się o niej coraz więcej, bo jest bardzo intrygującą postacią. Zaś następca tronu skradł moje serce i okazał się zupełnie inny niż przypuszczałam. Co do Kapitana mam mieszane uczucia, lecz może ulegną one zmianie w kontynuacjach. Wzbudzał we mnie emocje, a i owszem, lecz nie takie jak Dorian. Osobą niezwykle ciekawą okazała się również księżniczka Nahemia, skrywająca tajemnice, których nie możemy być pewni do samego końca.
Powieść już od samego początku porwała mnie do swojej historii. Do historii Celaeny Sardothien. Sarah miała niesamowity pomysł na swoją powieść i jak dla mnie w całości go wykorzystała. Dziesięć lat to dosyć sporo w dopracowaniu każdego szczegółu książki, ale jak najbardziej widać to w „Szklanym tronie”. Jest wszystko, co powinno być. Walki, silna i zdecydowana bohaterka, miłość, magia, dworskie intrygi, tajemnice, a nawet można by powiedzieć wątek kryminalny, które tylko te wszystkie tajemnice uwydatnia. Jak dla mnie przepis na świetną powieść z gatunku fantastyka i właśnie takową dostałam.
Czasy królestw, książąt i księżniczek. To właśnie w takich czasach jest osadzona powieść. Można by rzec nasze średniowiecze. A i z tym się zgodzę, bowiem można spotkać się tutaj ze wzmianką o paleniu na stosie czarownic. Znajome to w czasach średniowiecza, prawda? Choć nie ma może szczególnie specyficznego języka, który byłby podobny do tego z tej epoki, ani trochę mi to nie przeszkadzało.
Świetnie napisana powieść, która wciąga już od pierwszej strony. Jeśli szukacie czegoś nowego, sięgnijcie po „Szklany tron” Sarah J. Maas, a z pewnością się nie zawiedziecie. Dla fanów zdecydowanych, pięknych bohaterek i walk jest to pozycja idealna. Ja sama nie oczekiwałam nie wiadomo czego. Tak naprawdę trochę się jej obawiałam, ale zupełnie niepotrzebnie, bo nie mogłam się od niej oderwać. Nie spodziewałam się tak znakomitej lektury. Czekam. Z niecierpliwością oczekuję kolejnych części. Jestem ciekawa, co też autorka wymyśliła w – jeśli mnie wzrok nie myli i wszystko dobrze zrozumiałam – aż sześciu tomach tej serii! Zapowiada się dużo znakomitej lektury! Mam nadzieję, że wydawnictwo pokusi się o wydanie tych krótkich noweli ze świata Adarlanu, choćby w jednej książce, bo nimi również jestem zainteresowana.