„Szeleszcząca śmierć” autorstwa Grzegorza Kalinowskiego to już (o ile mnie pamięć nie myli) trzeci tom serii przygód niezastąpionego duetu Koniecznego i Beckera.
Jeśli nie słyszał*ś wcześniej o tym cyklu, to nic straconego! Ja sama nie czytałam poprzednich tomów, a jednak w pełni udało mi się odnaleźć w całej fabule. Coś czuję, że w poprzednich tomach mogłabym lepiej poznać czołowych bohaterów, dlatego w niedalekiej przyszłości planuję nadrobić poprzednie części.
Warszawa, wrzesień 2017 roku. Początek nowego roku szkolnego.
Dzieci wracają do szkół, a protesty przeciwko zmianom w sądownictwie czołowy polityk przebija zdjęciami z wakacji. W budzącym się po wakacjach mieście dochodzi do serii morderstw popełnionych na majętnych przedsiębiorcach, prawnikach i inwestorach. Podany przez świadków rysopis jest nie do przyjęcia przez szefów policji i MSW. To co widzieli było zbyt fantastyczne, a oni sami są niewiarygodni. Czy można ufać pogrążonemu w alkoholizmie rysownikowi komiksów i chłopakowi, który lubi pobudzić się dopalaczami?
Zeznania świadków można podważyć, ale zapis z monitoringu? Prowadzący sprawę komisarz Konieczny musi zmagać się nie tylko ze zwykłymi trudami śledztwa, ale i ze swoimi przełożonymi i politykami.
Przyznam, że początek tej pozycji nie należał do najłatwiejszych. W pewnym momencie zaczęłam nawet żałować, że wzięłam się za lekturę tej książki - akcja na kilkunastu pierwszych stronach była dość powolna, przez co zmuszałam samą siebie do przeczytania kolejnych rozdziałów... Na szczęście w historii nastąpił przełom - fabuła zmieniła swój bieg o 180 stopni i z przeciętnej książki „Szeleszcząca śmierć” zamieniła się we wciągającą historię.
Mówię Wam, późniejsza akcja zdecydowanie przyspiesza, przez co nie dostaniecie przysłowiowej chwili oddechu - kiedy w sprawie zaczną wychodzić nowe, znaczące fakty, zapnijcie pasy i przygotujcie się na prawdziwą jazdę bez trzymanki, z której nie wyjdziecie tacy sami jak wcześniej.
Pan Kalinowski bardzo zgrabnie poprowadził całą sprawę - kiedy już myślałam, że udało mi się przechytrzyć bohaterów i wiem zdecydowanie więcej od nich samych, następował taki zwrot akcji, który udowadniał mi, że byłam w ogromnym błędzie i jeszcze wiele muszę się nauczyć w dedukcji czarnego charakteru. Słowo, „Szeleszcząca śmierć” to książka, w której nikt nie jest w stanie przewidzieć kolejnego ruchu autora.
Kolejnym problemem, któremu przyszło mi stawić czoła w trakcie czytania, była ilość przekleństw. Jak wiecie, jestem dość uczulona na ten element. Nie rozumiem po części, dlaczego polskie kryminały, thrillery itd., charakteryzują się sporą ilością wulgaryzmów w dialogach bohaterów. Wychodzę z takiego założenia, że co za dużo to niezdrowo, dlatego uważam, że niektóre fragmenty powinny zostać uszczuplone o te fragmenty.
Czy książkę polecam? Tak, polecam ten tytuł dla osób zaczynających swoją przygodę z kryminałami, ale również dla wieloletnich fanów gatunku. Jestem pewna, że zakończenie wbije Was w fotel oraz zmusi do sięgnięcia po poprzednie książki tego autora (tak, mówię tak na podstawie swojego przypadku).