Policja recenzja

Chyba najbardziej emocjonalna, trzymająca za gardło część serii z Harrym Hole. Pełna napięcia, szarpiąca nerwy, niedająca się odłożyć.

Giną policjanci.
W miejscach zdecydowanie nieprzypadkowych, bo są to miejsca nierozwiązanych przez nich spraw.

Więcej, policjanci giną dokładnie w ten sam sposób, co ofiary, których zabójstw nie wyjaśnili.
"W miejscach przestępstw brakuje śladów, a Wydział Zabójstw właśnie stracił najlepszego śledczego"...

Panie Autorze, tak się nie robi!

Przyznam, że Nesbo nabrał mnie kilka razy. Gdybym nie wiedziała, że po Policji są jeszcze dwa tomy, zakładałabym zupełnie inne rozwiązania (tymczasem te, które przyjęłam, też były błędne).

Z elementów, które mi się niesamowicie, bardzo, za***iście nie podobały - jest wątek Silje. Mam wrażenie, że jej historia została wrzucona tylko po to, żeby nagmatwać, pomieszać i, generalnie, zdenerwować czytelnika. Ani nie została rozwinięta, ani zakończona... Ot, autor wrzucił kolejną postać, by napisać kilka stron więcej.

Niektórzy jako zarzut nastawiają również mnogość historii, powodującą chaos i zbędne komplikowanie. Mnie to nie przeszkadzało; mądry by się domyślił - na szczęście, ja za mądrą się nie uważam.


Zazwyczaj nie jestem fanką happy endów, ale ten tutaj - był piękny.
Wbrew pozorom, książka niesie za sobą pozytywny wydźwięk: nawet przypadek najbardziej beznadziejny, jak przecież nasz pan detektyw zawsze zwykł o sobie myśleć, zasługuje na szczęście, nawet jeśli, a może mimo tego, że uważa, że jest inaczej.

Pytanie, czy kolejne części były potrzebne, skoro "Policja" wydaje się idealnym zwieńczeniem serii. Rozumiem, że autorzy, podobnie jak czytelnicy przywiązują się do postaci, ale... czasem powrót do wszystkim nam znanego świata wychodzi tylko na gorsze. Zarówno czytelnikom jak i samej serii czy autorowi, którego czytelnicy chcą metaforycznie spalić na stosie.

Dlatego - mimo że ciężko mi się czasem żegnać z ulubionymi postaciami, historiami, czasem wolałabym przeczytać mniej, ale lepszego. A czesto w czytelniczym świecie dostajemy dowody na to, że ilość nie idzie w parze z jakością.