Nadopiekuńczy rodzice izolują swoje dziecko przed zarazkami, sytuacjami, w których może się uderzyć lub zadrapać itp. Jak wiemy każdy z nas potrzebuje normalności. Dziecko, choć bardzo chore, chce mieć przyjaciół, pobawić się, pośmiać się z rówieśnikami, chociaż chwilę. Co w tym złego, aby trochę dać radości bycia po prostu dzieckiem? Pozwolić mu się ubrudzić w piasku, błocie przecież nie można żyć w ciągłej sterylizacji, bo nigdy to dziecko nie nabierze odporności będąc cały czas wyjaławiane. Wręcz stanie się jeszcze bardziej chore i nieszczęśliwe.
Sześcioletni Piotruś, chorowite dziecko, głównie ogląda świat przez okno swojego niewielkiego pokoju. Jest smutny patrząc na bawiące i roześmiane twarze dzieci, bo rodzice przez swoja nadopiekuńczość i ciągłą sterylność nie pozwalają mu spędzać czasu z rówieśnikami. Jedyną rozrywką chłopca są częste wypady z sąsiadką do ZOO i malowanie przyrody i zwierząt, które odtwarza na kartkach swojego bloku. Na szczęście na wakacje wyjeżdża na Mazury do ukochanego dziadka, a wraz z nim i sąsiadka Basia, która często pomaga przy chłopcu zapracowanym rodzicom. U dziadka czuje się wolny i szczęśliwy. Z dziadkiem chodzi po lesie, łowi ryby i wszystko to, co dzieci mogą robić w jego wieku. Doświadcza wszystkiego, o czym tak bardzo marzył. Pewnego dnia, podczas ulewy ratuje szczeniaka. Dzięki swej odwadze zyskuje wiernego przyjaciela, towarzysza zabaw i spacerów podczas wakacji.
Nikt nie spodziewał się tak ogromnych zmian w życiu chłopca. Czy piesek z nim zostanie? Czy jednak rodzice oddadzą pieska do schroniska? Czy rodzice zmienią zdanie i będzie mógł spędzać czas z rówieśnikami? Jakie będzie zakończenie tej historii? Tego dowiecie się oczywiście sięgając po tę książkę ;)
Lekkie pióro autorki pozwala na płynięcie po stronach książki. Mimo czterdziestu paru stron zawarto w niej mnóstwo wydarzeń. Ciekawy delikatny ozdobnik przy numeracji strony zwrócił również moją uwagę. Piękne i wyraziste ilustracje Anny Andrzejewskiej świetnie obrazują nam historię naszego małego bohatera Piotrusia i współgrają z fabułą.
„Szczęściarz” to piękna historia o marzeniach, które jeżeli wierzymy mogą się spełnić w najmniej oczekiwanym momencie. Jest o miłości, wielkiej przyjaźni, dobroci serca i ciekawości świata. Opowiadanie również ma ciekawe przesłanie dla rodziców, którzy trzymają dzieci pod kloszem, są nadopiekuńczy i zapracowani, że czasem pewne rzeczy trzeba odpuścić i pozwolić na zabawy z rówieśnikami, bo nie jesteśmy w stanie uchronić dzieci przed wszystkim, a możemy przez to również ich skrzywdzić.
Książeczkę polecam dzieciom w wieku 6+, na każdą porę roku.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Warszawska Firma Wydawnicza.