Powieści historycznych, gdzie w tle rozgrywa się II wojna światowa, jest teraz co niemiara. Czy to dobrze, czy źle, jest kwestią dyskusyjną. Z jednej strony jak najbardziej trzeba podtrzymywać pamięć o tamtych wydarzeniach. Z drugiej strony wiele tego typu książek krytycy oceniają jako przekłamane i sprzeczne z rzeczywistością. Jak to jest w przypadku „Szachistki z Auschwitz”?
Lata 40. XX wieku. Maria Florkowska pomimo swojego nastoletniego wieku jest świetną szachistką, a do tego odważną członkinią ruchu oporu w okupowanej Warszawie. W wyniku niefortunnego zdarzenia zostaje aresztowana i wraz z rodziną trafia do Auschwitz. Przypadkiem unika śmierci. Z czasem jej umiejętność gry w szachy zostaje zauważona przez Karla Fritzscha - zastępcę komendanta obozu. Nazista zmusza dziewczynę do gry w ramach dostarczania mu i strażnikom rozrywki. Z czasem Maria postanawia doprowadzić do upadku Fritzscha, zwłaszcza gdy dowiaduje się, że jest on odpowiedzialny za jej osobistą tragedię...
Zawsze fascynuje mnie osadzanie bohaterów w realiach II wojny światowej. Ciekawi mnie, w jaki sposób autorzy czy autorki wplotą ich losy w realne wydarzenia tamtego czasu. Po przeczytaniu kilku książek tego typu odnoszę wrażenie, że nie zawsze trzymają się takiego drastycznego obrazu nazistowskiego okrucieństwa. Często jest to trochę łagodzone, być może ze względu na czytelnika, żeby go zbytnio nie zniechęcić do lektury. Czy z „Szachistką z Auschwitz” jest podobnie? W mojej ocenie nie zabrakło tutaj informacji na temat zbrodni dokonywanych przez okupantów, natomiast na pewno nie były one przedstawione w takiej dosadnej formie. Pojawiają się wzmianki o brutalnych pobiciach, gwałtach, masowych morderstwach, choć nie jest to ukazane w tak przerażającej formie, jak w innych źródłach.
Uważam, że autor ma prawo do tego, aby według własnego uznania poprowadzić fabułę w otoczeniu historycznych wydarzeń. Może też wplatać autentyczne postacie, jak w tym przypadku ojca Maksymiliana Kolbe i jego heroiczny czyn wstawienia się za innego więźnia. Przyznam, że taki ruch ze strony autorki bardzo pozytywnie wpłynął na mój odbiór powieści. A co do pozostałych bohaterów, tych fikcyjnych, zdecydowanie można ich nazwać postaciami z charakterem. Wykazują się niebywałą odwagą i ogromną wolą życia, które pomagają im przetrwać najtrudniejsze momenty życia w obliczu głodu i śmierci. Warto też zwrócić uwagę na bohaterki, od których wprost bije hart ducha i chęć stawienia czoła wszelkim przeciwnościom losu.
Poza wykreowaniem ciekawych postaci w „Szachistce z Auschwitz” podoba mi się również jej budowa. Zbiega się tutaj przeszłość z teraźniejszością. Z czasem puzzle historii zaczynają się układać i zaczynamy rozumieć, o co chodzi w tej... partii szachów. Poza tym bardzo odpowiada mi styl. Książkę czytało mi się dość szybko i z zaciekawieniem. Zdarzały się momenty, kiedy trudno było mi się od niej oderwać. Wspomnę także, ponieważ uważam, że zasługuje to na uwagę, o dodatku na końcu powieści. Autorka tłumaczy, dlaczego opisała coś w taki, a nie inny sposób. Są przedstawione autentyczne postacie i wydarzenia. Warto do tego dodatku zajrzeć już po przeczytaniu całości, jako uzupełnienie informacji.
„Szachistkę z Auschwitz” polecam. Może nie jako permanentne źródło informacji na temat wydarzeń II wojny światowej, ale jako dobrą powieść z historycznym tłem. Jeśli lubisz tego typu wojenne książki, zachęcam do lektury.