"Sypiając z psychopatą" to opowieść oparta na faktach. Wydarzenia w niej opisane zostały spisane przez samą bohaterkę, niejako w formie pamiętnika. Carolyn Woods przedstawia swój związek z Markiem, co pewien czas dodając komentarz wyjaśniający jej zachowanie czy pokazujący, że obecnie zdaje sobie sprawę z irracjonalności własnego postępowania. Dzięki temu przez pewien czas udaje się uniknąć sytuacji, gdy można ją uznać za zbyt naiwną, choć oczywiście nie dało się tego zupełnie wyeliminować. Autorce nie udało się przedstawić Marka jako czułego i zakochanego, bo niemal wszystkie jego wypowiedzi pokazują jakim zadufanym w sobie był arogantem, a niekiedy był zwyczajnie chamski. Nie mówiąc już o jego kłamstwach dotyczących bycia agentem, szytych tak grubymi nićmi, że zastanawiałam się co trzeba mieć w głowie, by wymyślać takie bzdury, a równocześnie jak można było w coś tak idiotycznego wierzyć. Carolyn sama stwierdza: "Bardzo trudno jest pokazać osobie, która nie poznała Marka, jak bardzo był przekonujący, nawet gdy opowiadał najbardziej niestworzone historie." No cóż, mnie nie przekonała.
Najsłabszym elementem powieści jest sposób w jaki została napisana. O ile trudno oceniać czyjeś postępowanie nie mając pełnego obrazu sytuacji (a Autorce mimo, że opisuje własne przeżycia to się nie udało), o tyle można ocenić styl w jaki te wydarzenia są zaprezentowane. Już dawno nie czytałam książki napisanej tak słabo, chaotycznie i zwyczajnie drętwo. Nie ma w niej co prawda błędów językowych, ale napisana jest jakoś sztucznie, mało realnie, dialogi brzmią jak z kiepskiego paradokumentu nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością. Dodatkowo Autorka często powraca do wcześniejszych wydarzeń i zaprzecza sama sobie. Do tego dochodzą spore fragmenty, które nic nie wnoszą do opowieści, są nudne i ja osobiście miałam problem, by przez nie przebrnąć (jak przez kilkustronicowy, bardziej niż szczegółowy opis każdego pomieszczenia w wynajmowany domu, wraz ze spisem znajdujących się tam sprzętów).
Niestety, mimo iż przez cały czas współczułam Autorce, to nie polubiłam jej. Momentami miałam wrażenie, że postawiła się na piedestale i z góry patrzy na innych. Było to szczególnie widoczne podczas śledztwa przeciwko Markowi, gdzie Carolyn zrobiła z siebie niemal ostatnią sprawiedliwą, a wszyscy wokół byli źli, niekompetentni i niechętni wobec niej. Przez takie postawienie sprawy złapałam się na myśli, że ja jej zwyczajnie nie wierzę. Ok, spotkała ją ogromna krzywda, ale trudno mi było uwierzyć w tę wszechobecną niechęć i skalę niekompetencji śledczych.
Pomijając kwestię, jak doszło do oszustwa finansowego na tak dużą skalę, o którym Autorka wspomina niechętnie, reszta manipulacji Marka przedstawiona jest w sposób kompleksowy. Jest to pod tym względem potrzebna pozycja i warto się z nią zapoznać, choć muszę przyznać, że zaprezentowana mało atrakcyjnie. Chyba po raz kolejny fenomen bestsellera polega raczej na oparciu o fakty i żerowaniu na ludzkim nieszczęściu niż na faktycznej wartości książki samej w sobie.
Wielokrotnie sięgałam po literaturę faktu i reportaże z Wydawnictwa Znak i za każdym razem omawiany temat przedstawiony był w sposób rzetelny i przystępny. Tym razem spotkało mnie rozczarowanie. Niemniej dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz książki.