Jest jakaś książka, której bardzo, ale to bardzo nie mogliście się doczekać? U mnie do takich pozycji należy „Cherub”.
A skoro już się tutaj zebraliśmy, to przed wami kilka zdań na temat tejże książki. Zielona Góra dopiero zdążyła się pozbierać po atakach dwóch poprzednich seryjnych morderców. Jednak jak widać temu miastu nie jest dana chwila spokoju. Pewnego dnia zostaje znalezione ciało prokuratora Brunona Kotelskiego, które… jest okropnym stanie. Nie jest to jednak jedyna dziwna rzecz, ponieważ nasz ulubiony Igor Brudny otrzymał właśnie pewną niepokojącą przesyłkę.
Z racji, że Romuald Czarnecki odszedł na zasłużoną emeryturę, sprawa trafia do prokurator Arlety Winnickiej. Cały zespół pracujący nad tą tym morderstwem, jest pewien jednego. Jest to fakt, że morderca jest bardzo brutalny i nikt nie jest bezpieczny. W tym samym czasie Brudny decyduje się na powrót to Zielonej Góry. Mężczyzna jest pewien, że jego przeszłość ponownie może wiele namieszać.
Czy uda im się znaleźć sprawcę? Czy zdążą na czas zanim ktoś jeszcze zginie?
Nie jest tajemnicą, że dwie poprzednie części tej trylogii uwielbiam. Ze względu na to „Cherub” miał bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. Czy spełnił moje oczekiwania? Tak, jak najbardziej.
Tym razem autor zabiera nas w świat darknetu, BDSM i jak to w tej serii bywa, w świat zemsty. Po raz kolejny dowiadujemy się, że nawet stróże prawa mają swoje sekrety i sekreciki, które nie powinny wychodzić na światło dzienne. W tej części bardzo zainteresowała mnie postać pani prokurator, a także pewne fakty z jej życia, które autor w mistrzowski sposób nam serwuje. Z każdym rozdziałem chciałam więcej i więcej, zastanawiałam się co jeszcze kryje się w głowie tej kobiety.
Tak jak w poprzednich częściach Brudny nie daje zepchnąć się ze sceny i usiłuje kraść całe show. W wielu przypadkach mu się udaje. Podoba mi się fakt, że coraz lepiej dogaduje się z innymi ludźmi. Poza tym, umówmy się, gdyby nie jego przeszłość, to nie mielibyśmy o czym rozmawiać.
Nie będę również ukrywać, że uwielbiam cały wątek dotyczący darknetu, który jak już wspomniałam w jednej z poprzednich recenzji, zrobił się w ostatnim czasie dość popularny. W sumie mnie to cieszy, bo temat ten jest dla mnie interesujący.
Przejdźmy jednak do zakończenia, które wzbudziło we mnie bardzo skrajne emocje. Z jednej strony byłam wściekła, bo nie tego się spodziewałam i zaburzyło to mój spokój ducha. Z drugiej zaś pomyślałam sobie, że szanuje fakt, że autor zdecydował się na takie, a nie inne rozwiązanie. Musiałam odczekać kilka dni, zanim zabrałam się za pisanie tej recenzji i jestem pewna jednego. Przez otwarte zakończenie jeszcze długo będę się zastanawiać, co dokładnie zaszło w finale i jak wszystko potoczyło się dalej.
Jestem usatysfakcjonowana. „Cherub” utrzymał poziom dwóch poprzednich części, a każdą kolejną książkę autora biorę w ciemno. Dlatego już nie mogę doczekać się wiosny.
Wam za to serdecznie polecam całą trylogię, bo uważam, że jak najbardziej warto po nią sięgnąć i przenieść się do Zielonej Góry.