Michał Gołkowski to polski pisarz fantastyki, science-fiction i powieści historycznych. Z wykształcenia lingwista, pracuje m.in. jako tłumacz symultaniczny oraz literacki. Z zamiłowania historyk wojskowości i antropolog kultury. Zadebiutował w 2013 roku książką „Ołowiany Świt”, osadzoną w uniwersum literackim gry S.T.A.L.K.E.R. luźno nawiązującej do prozy braci Strugackich oraz wydarzeń historycznych wokół katastrofy w Czarnobylu. O tego czasu autor opublikował ponad 20 powieści osadzonych w różnych uniwersach.
„Stalowe Szczury” to cykl powieści wojennych i szpiegowskich, osadzony w świecie alternatywnej historii Pierwszej Wojny Światowej. „Fort 72” to horror traktujący o powoli popadających w obłęd żołnierzach pogrzebanych żywcem w podziemnym forcie zasypanym przez ostrzał artyleryjski. To moje pierwsze spotkanie z cyklem „Stalowe Szczury” i na pewno nie ostatnie, gdyż śmiało mogę stwierdzić, że to jeden z lepszych horrorów, jakie miałam okazję czytać.
Jesień 1918 roku, trwa wojna. Tytułowy Fort 72 jest zajęty przez belgijskich żołnierzy. 12. Oddział Szturmowy III Armii Niemiec otrzymuje rozkaz odbicia fortu za wszelką cenę. Belgowie spodziewając się ataku, w ramach posiłków sprowadzają amerykański regiment. Niemcy nacierają na fort, obrońcy się bronią. Mimo to Niemcy przełamują obronę i dostają się do środka. Rozpoczyna się rzeź. W samym środku bitwy fort zostaje ostrzelany przez niemiecką artylerię. Trzy oddziały żołnierzy zostają zasypane w zbombardowanym forcie. Co zrobią, kiedy uświadomią sobie, że znaleźli się w śmiertelnej pułapce i jedyne, co im pozostaje to niepewny rozejm?
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Wow! Co to było! To pierwsze słowa, które przyszły mi do głowy po zakończeniu lektury. Długo dochodziłam do siebie po tej książce, długo zbierałam szczękę z podłogi. I chociaż planowałam napisać o swoich wrażeniach „na gorąco”, musiałam zrobić przerwę, aby nieco ochłonąć. Szczerze przyznam, że powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wryła mi się głęboko w pamięć i jestem pewna, że szybko nie uda mi się o niej zapomnieć. „Fort 72” to obszerne, przerażające i niezwykle przejmujące, ale też fascynujące studium psychiki ludzkiej. Pokazuje, co dzieje się z człowiekiem, który znajdzie się w sytuacji bez wyjścia, uwięziony w ekstremalnych warunkach. Nie dość, że w pułapce, która wydaje się nie mieć wyjścia, to jeszcze z wrogiem. W ciemności, bez zapasów, bez poczucia czasu, bez planu, bez nadziei. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak się czuje człowiek, który znajdzie się w takiej sytuacji. Ale autor potrafił i w rewelacyjny sposób przeprowadził mnie przez meandry ludzkiej psychiki w stanie zagrożenia, zwątpienia i wreszcie rezygnacji. Michał Gołkowski doprowadził swoich bohaterów do kresu wytrzymałości i zmusił ich do przekroczenia własnych granic. Koniecznie musicie sprawdzić, jak to się dalej potoczyło. Dodam tylko, że to nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach. Ja horrory lubię, a podczas lektury musiałam robić przerwy. Książka odsłania najczarniejsze zakamarki ludzkiej duszy, takie, do których w żadnym wypadku nie chcielibyśmy zaglądać. Ludzi stopniowo zaczyna ogarniać obłęd. W napięciu obserwujemy jak pod naporem szaleństwa ich psychika pęka i nie pozostaje im już nic, czego mogliby się chwycić. Zaczynają tracić rozum. A wtedy może zdarzyć się już naprawdę wszystko. Co będą skłonni zrobić żołnierze, aby przeżyć? Czy będą w stanie zachować swoje człowieczeństwo, kiedy jedynym priorytetem będzie walka o przetrwanie i dbanie wyłącznie o siebie?
Nie mogę nie wspomnieć o tym, co nadaje tej książce ostateczny kształt i co zdecydowanie wyróżnia ją na tle innych powieści. Namacalny, mroczny, duszny, niesamowity klimat. Wszechobecna ciemność, głód, gniew, strach. To wszystko plus odczucie bezradności, samotności i śmierci towarzyszy czytelnikowi podczas całego pobytu w zasypanym forcie. Chociaż wydawać by się mogło, że przez osadzenie akcji w jednej lokalizacji, nie będzie ona zbyt dynamiczna, jest wręcz odwrotnie. Akcja toczy się wartko, a rosnące ze strony na stronę napięcie skutecznie przytrzymuje czytelnika przy lekturze. Kreacja bohaterów w wykonaniu autora to również mistrzostwo. Nie ma w książce głównego bohatera, rola ta została przydzielona praktycznie każdemu uwięzionemu żołnierzowi. Każdy z nich został obdarzony własnym zestawem cech, bagażem doświadczeń i jakąś historią. Bardzo ciekawy jest to zabieg, bo dzięki temu możemy spojrzeć na każdą postać z osobna. Obserwujemy jak każdy po kolei zatraca się w swoim świecie, powoli odsłania swoje prawdziwe oblicze, walczy z własnymi demonami. To, co obserwujemy jednocześnie przeraża i fascynuje. Widzimy, co z człowiekiem potrafi zrobić sytuacja bez wyjścia, jak szybko wszelkie moralne zasady przestają mieć znaczenie.
Książka „Fort 72” pokazuje, że wojna to przede wszystkim ludzie, ich lęki i słabości. To genialna lektura! Świetnie napisana, wiarygodna, klimatyczna i mocna. Mroczna, straszna i niesamowicie wciągająca. Fanom „Stalowych Szczurów” polecać jej nie muszę. Resztę bardzo mocno zachęcam do przeczytania. Jestem pewna, że nie będziecie zawiedzeni. Serdecznie polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
„Stalowe Szczury: Fort 72” Michał Gołkowski – maitiri_books (wordpress.com)