Po rewelacyjnej powieści z Głową w gwiazdach od razu sięgnęłam po kolejną książkę Jenn Bennett. Uznałam, że skoro to pierwsze spotkanie było tak udane – kolejne również takie będą. Z dużymi oczekiwaniami więc zasiadłam do lektur Światła księżyca. Jak myślicie, czy ta historia chwyciła mnie za serce i równie mocno zaangażowała?
Birdie jest ogromną miłośniczką kryminałów i wszelkich zagadek. Posiada też wybujałą wyobraźnię, przez co często nie jest traktowana zbyt poważnie, a przez wychowanie u surowych dziadków często ucieka w świat fantazji. Pewnego razu dziewczyna postanawia pozwolić sobie na chwilę zapomnienia z zupełnie obcym chłopakiem. Pech chciał, że kiedy zaczyna wakacyjną pracę w hotelu, natyka się na tegoż jegomościa... Birdie liczy na to, że Daniel stanie się jej przewodnikiem w drodze do stania się pewną siebie młodą kobietą. Co ciekawe, chłopak również ma wielki apetyt na zagadki kryminalne, a jedna z nich zawitała do ich hotelu. Popularny pisarz, który nikomu się nie pokazuje, potajemnie spotyka się z kimś co tydzień w tym samym pokoju. Czy Birdie i Daniel zdołają odkryć, co to takiego?
Główna bohaterka nie zachwyciła mnie za pierwszym razem. Sama nie mam pojęcia, dlaczego, ale nie mogłam się po prostu jakoś zżyć z jej postacią, co przeszkadzało mi w lekturze. Z upływem jednak kilku minut, a tym samym kilkunastu stron udało mi się poznać jakoś Birdie i zdołałam ją polubić. Zaimponowała mi swoim bystrym umysłem, który potrafi rozwiązywać zagadki kryminalne z niebywałą prędkością i zaangażowaniem oraz swoją siłą, zwłaszcza wtedy, gdy dowiedziałam się, co spotkało ją w przeszłości. Jeśli chodzi o Daniela, to miałam wrażenie, że został on potraktowany po macoszemu. Nie udało mi się z nim zżyć, a teraz – kilka dni po skończeniu książki - nie jestem w stanie wymienić jego cech charakterystycznych. To jest zdecydowanie największy minus powieści: Daniel nie został tak ciekawie wykreowany, jak Birdie, przez co nie mogłam aż tak zaangażować się w tę historię.
Autorka ma bardzo dobre pióro i tę powieść, podobnie jak wcześniejszą, czyta się niezwykle przyjemnie, lekko i szybko. Pierwsza połowa co prawda była odrobinę nużąca przez dużą liczbę postaci, którą trzeba poznać i jakoś poukładać w swojej głowie, ale druga część całkowicie to wynagradza. Dzieje się tutaj dużo, a zwrot akcji naprawdę mnie zaskoczył. Wiem, że pewnie większość odbiorców tej książki się domyśliła wszystkiego, ale ja poczułam się naprawdę zdziwiona.
Jenn Bennett porusza tutaj temat utraty bliskiej osoby, co z pewnością chwyci za serce wielu czytelników. Zwłaszcza że podczas lektury czuć tutaj ból, zamaskowany smutek i taką niepewność ze strony bohaterów. To z kolei jest jeden z większych zalet tej pozycji - lubię podczas czytania czuć to, co czują poszczególne postacie. Tutaj się to udało.
Ta książka może nie zachwyciła mnie tak mocno, jak Z głową w gwiazdach, ale nie mogę też powiedzieć, że jest ona zła. Bawiłam się dobrze podczas lektury i do niej również z pewnością kiedyś wrócę - być może znajdę coś, czego nie zauważyłam tym razem. Jeżeli szukacie lekkiej i ciekawej powieści romantycznej z wątkiem kryminalnym/detektywistycznym, to Światło księżyca będzie pozycją idealną dla Was.