"Że co, co?! Byłem nieprzytomny przez kilka minut, a tu świat zaczął się już kręcić w drugą stronę? Przyłóż mi lepiej jakimś porządnym kamieniem, to może wszystko wróci do normy, gdy się obudzę."
Mateusz Kudrański z zawodu jest grafikiem, pracującym od ponad dziesięciu lat w tym fachu. W tym roku zadebiutował swą powieścią przygodową "Co wylądowało w lesie Rendlesham?". Urodzony trzynastego w piątek, więc pech omija jego drzwi szerokim łukiem, a czy szczęście wpada tuzinami do okna ?
Jersey, Ice, Boogie i Maggie to przyjaciele, trzymający się zawsze razem. Z drugiej strony mamy BB, Pigułę, Reda i Andy. Obie grupy toczą zacięty spór, nienawidząc się nawzajem. A wszystko zaczęło się od zerwania dziewczyny z jednego zespołu, z chłopakiem z drugiego...
Gdy po niemiłym, głupim i dość śmierdzącym żarcie ekipy BB, pechu braci i niemądrej krowy, wszystko się zmienia... Zaczęło się od porachunków i doskakiwaniu sobie do gardeł, a skończyło- ogromną chmurą z waty cukrowej? Las dla nastolatków staje się jeszcze bardziej tajemniczy i mroczny, niż był. By przetrwać, muszą zjednoczyć siły i działać razem.
Błyski, hałas i ogromna dziura w ziemi, czy to nowe siły Rosjan, czy może coś zupełnie innego ? Im bardziej brną, by dowiedzieć się prawdy, tym więcej szokujących i niestworzonych rzeczy się dowiadują. W ich głowach kotłuje się coraz więcej pytań, lecz kto im na nie odpowie? Ale najważniejsze z nich... Co wylądowało w lesie Rendlesham?
"Takie jest życie, musimy robić głupie rzeczy, popełniać błędy, musimy cierpieć, spadać w dół i uderzać o dno. To jest część naszej egzystencji. Tacy się urodziliśmy, żebyśmy się mogli czegoś nauczyć. Gdyby nie porażki, nie mielibyśmy motywacji do walki i zdobywania zwycięstw."
Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że fajnie będzie poczytać o czymś zupełnie innym. W końcu na rynku o kosmitach nie ma za dużo książek. A oblegające półki wampiry, wilkołaki, demony i czarownice- trochę nużą. Hm... na pewno nie tego spodziewałam się po tej książce ^^
Autor przerzuca czytelnika w przeszłość, do roku 1981, gdzie trwały bitwy. Ukazuje nam obóz wojenny, w którym mieszkają młodzi bohaterowie. I w środku tego oka cyklonu walki pojawiają się samoloty i stworzenia nie z tego świata. Choć może się wydawać, że fabuła w książce jest do przewidzenia- grubo się myli. Tak chwytając książkę do ręki, w głowie miałam już ułożony mniej więcej bieg wydarzeń... Ależ się zdziwiłam, czytając powieść !
Książka jest naprawdę nietuzinkowym dziełem, napisanym z oryginalnością i dbałością o każdy szczególik- dopiętą na ostatni guzik. Polski autor po raz kolejny może równać się, a nawet przebić stokroć pozycji zagranicznych, powiewając świeżością.
Występuje tu też wątek miłosny, i hm... mój "ulubiony" trójkącik. Ale, co zadziwiające, autor tak precyzyjnie, dopasował każdy element, że tym razem trójkącik nic a nic mi nie przeszkadzał.
"Wiszący nad nimi statek rozcząsteczkowywał oświetlone miejsce. Wieża zaczęła rozpadać się na części. Małe kwadraciki zamiast spadać w dół ulatywały do góry i tam też zostawały. Budynek znikał metr po metrze rozbierany od góry, jakby był skonstruowany z klocków lego."
Powieść czyta się bardzo szybko, zwłaszcza, że już od pierwszych stron akcja nabiera sporego tępa- biorąc czytelnika w środek wiru, zamieniającego się w tornado. Nie ma, więc czasu na jakąkolwiek nudę!
Język, w jakim została napisana publikacja jest typowo młodzieżowym. Myślę jednak, że i nawet dorosły zrozumie wszystko, tak jak trzeba.
W książce znaleźć można emocjonującą i pełną niespodzianek przygodę, wiele tekstów, które potrafią rozśmieszyć nie jednego ponurego osobnika, wiele zagadek, tajemnic i pozaziemskich istot.
Barwne opisy miejsc i sytuacji, pozwolą puścić naszej fantazji lejce, by pognała hen daleko. Czytając coraz bardziej, chciałoby się przenieść w takie czasy i móc uczestniczyć w takiej eskapadzie.
Bohaterowie, są bardzo zróżnicowani. Każdy ma zupełnie inny charakter i sposób bycia. Najbardziej jednak mą uwagę przykuł Sierżant Alfred, który wraz z tłuściutkim Pigułą potrafili nie jednym słowem rozweselić człowieka do łez. Można też napomknąć o dwóch braciach, z polskimi korzeniami, którzy potrafili podsycić i urozmaicić przygody :)
"Życie jest jak ten łuk. Wydaje się być mocny i niezniszczalny, a gdy przychodzi jego czas, pęka i znika. Nie pozostawia po sobie nic za wyjątkiem garstki popiołu."
Bardzo ciekawym atutem, a zarazem ozdobą książki są czarno-białe obrazki, których projekt wykonał sam autor. Dodają książce uroku, i wczytując się, czytelnik czeka, co pojawi się na kolejnym z nich.
Książka jest fenomenalną przygodą, w której rzeczywistość zanika do zera. I choćbyśmy bawili się w detektywa i tak nie przewidzimy niczego. Autor wpadł na naprawdę ciekawy pomysł i jego wizja, zupełnie odbiega od naszej. Jeśli więc myślicie, że prześwietliliście już książkę na wylot, radzę się przekonać samemu, że tak nie jest ;)
Powieść polecam szczególnie młodzieży, gdyż to głównie do niej jest kierowana. Lecz ci, którzy poszukują czegoś ciekawego, odbiegającego od jakiegokolwiek schematu- polecam sięgnąć! Tym co szukają ciekawej przygodówki, istot nie z tej planety, czy lubią być detektywami też ta książka się spodoba.
A autorowi gratuluję tak wspaniałego debiutu i czekam na więcej takich wspaniałych przygód :) I kolejny raz nasz rodak pokazał, że da się być polakiem i napisać takie piękne dzieło, godne podziwu!