Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ chciałam nauczyć się czegoś nowego od osoby mądrzejszej niż ja, spojrzeć na kwestię przebaczenia dogłębniej i z innej strony. Liczyłam, że może autor wspomniał też coś o wdzięczności za obecność drugiej osoby lub wskaże konkretne powiązania między ludzkie i rozwiązania sporów. Niestety nic takiego nie znalazłam.
David Augsburg jest pastorem i cała jego książka o przebaczeniu odnosi się do Biblii oraz ma wtrącenia z Pisma Świętego. Ja nie patrzę na religię jako religię, a bardziej jako naukę, natomiast w to, co ja wierzę jest moją wewnętrzną sprawą i nie wpływa to na moje podejście ani do książki, ani do nauki czy rozwoju osobistego. Co do samej książki to nawet podczas czytania "Dziedzictwa tajemnic" nie męczyłam się tak, jak przy tej książce. Bite dwa dni czytałam 190 stron książki. Na zmianę przysypiałam albo gubiłam i łapałam na nowo wątek, ponieważ język w jakim jest napisana ta książka, jest w moim odczuciu, na pograniczu "prawniczego slangu" z "filozoficznym bełkotem", (choć samą filozofią także się interesuję i nie mam przy niej takich odczuć). Dodam więcej - uważam, że ta książka to pranie mózgu.
Dlaczego?
Dlatego, że jest kilkukrotnie powtórzone, że "Jezus kazał przebaczać nawet siedem razy na dzień, gdy ktoś nam zawini". Naprawdę? Przebaczać komuś, kto popełnia nam wciąż tą samą krzywdę? A nasze zdrowie psychiczne? Nasze szczęście, samopoczucie, zdrowie? Szacunek do samych siebie?
No i zaprzeczenia same w sobie - z jednej strony "przebacz człowiekowi siedem razy w ciągu dnia", ale z drugiej "przebaczenie to proces, masz prawo dopiero do tego dojrzeć". To czyli co mam robić?
Jedyne, co podobało mi się w książce to to, że było kilkanaście historii jakichś osób, które opisywały swoje sytuacje, poczucie niechęci i krzywdy spowodowane przez inne osoby. Dzięki temu całość nabierała bardziej ludzkiego i zwyczajnego charakteru. Niestety odpowiedzi autora były czysto teoretyczne i niemal filozoficzne oraz pokręcone, tak że przy mojej bystrości umysłu i tak zupełnie nie wiedziałam, o co w niektórych chodziło. Chwilami w ogóle miałam wrażenie, że tekst powtarza się i to tylko po to, żeby zapełnić kartki tekstem.
Przyznaję, że rysunki były ciekawe, choć nie wszystkie były dla mnie zrozumiałe bez przeczytania podrozdziału. Jestem zawiedziona i zmęczona tą książką. Żałuję, że w ogóle poświęciłam jej czas. Nie polecam.