„Jeśli przekroczymy granicę raz, przekroczymy ją także po raz drugi. Tylko że czasem w momencie jej przekraczania jeszcze o tym nie wiemy”.
„Czasami musimy coś poczuć, by to zrozumieć”.
„Cisza zawsze poprzedzała burzę”.
Nie wiem, czy też tak macie, ale ja bardzo często boję się tego, czy dana książka, choć, polecana przez wielu, mająca miliony wyświetleń i w ogóle wychwalana pod niebiosa będzie mi się podobać. Niestety jest to podyktowane tym, że kilka razy już się na takich historiach zawiodłam, a wielkie liczby na wattpadzie, nie zawsze okazywały się wyznacznikiem dobrej historii.
„Start a fire” to książka, która jest chyba najbardziej rozpoznawalną historią, na jaką trafiłam na tej platformie. Gdy ją znalazłam, można było przeczytać już tylko pierwsze rozdziały, ale od samego początku czułam, że to będzie coś dobrego, choć niepokój nie opuścił mnie całkowicie. Nie ma co ukrywać, że czasy nastoletnie mam już dawno za sobą, jednak książki o młodych ludziach zawsze były dla mnie ważne, a ja po prostu lubię je czytać. I choć może początkowo bałam się tej książki, to mój strach był całkowicie bezpodstawny.
Mogłabym napisać, że ta historia jest dobra, jednak to w żaden sposób nie oddałoby tego, jak wiele emocji wywoła we mnie opowieść Victorii i Nate’a. Ta ich naprawdę pokręcona relacja, a właściwie jej początek był jednocześnie tak zły i tak świetny. Doskonale zdaje sobie sprawę, że to było toksyczne, to było popieprzone i nie powinno mieć miejsca, jednak nic nie mogę poradzić na to, że każde spotkanie tej dwójki było jak jazda na kolejce górskiej, którą nie wiadomo jak mogła się skończyć.
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak tak młoda, debiutująca autorka potrafiła przelać na papier wszystkie uczucia, jakie targały bohaterami. Czy ich zachowania były złe i nieodpowiedzialne? Oczywiście! Czy to jednak miało jakikolwiek wpływ na odbiór tej powieści? Nie! To tylko sprawiało, że czytałam jeszcze szybciej, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej.
„Start a Fire. Runda pierwsza” to napisana niezwykle dojrzale i przemyślanie historia pełna skrajnych emocji. To opowieść o przyjaźni, swego rodzaju obsesji i decyzjach, które całkowicie zmieniają życie. Pełna tajemnic, niedopowiedzeń i niebezpieczeństwa historia, która pochłania i nie pozwala o sobie zapomnieć. Pomimo dużej ilości stron i dość drobnej czcionki przez tę historię po prostu się płynie. Może i znajdziemy w niej sporo opisów, które bardziej nazwałabym przemyśleniami, jednak ja już wielokrotnie powtarzałam, że uwielbiam to w książkach, wiec dla mnie nie było to żadnym minusem.
Wracając do tego, co napisałam na początku, nie dziwię się, że za tą książką stoi tak wiele osób, bo ta historia z pewnością na to zasługuję.
Czy muszę pisać coś więcej?
Jeśli jesteście wśród osób, które tej książki nie znają, a lubicie historie o młodych ludziach, zdecydowanie musicie po nią sięgnąć. Tylko ostrzegam – tu nie ma niczego pięknego. Nie ma cudownego uczucia, wielkich przemian i słodkich serduszek. Jest za to zło, zepsucie i potępienie, które równie mocno odrzuca, co fascynuję.
POLECAM!