Fiodora Dostojewskiego niemal każdy zna, a tym bardziej musiał słyszeć, chociażby mimochodem tytuł jego książki - "Zbrodnia i kara". Ta powieść należy do kanonu lektur, zatem ten fakt wyjątkowo dobitnie świadczy o wartości literackiej, jaką za sobą niesie. Od pewnego czasu coraz częściej sięgam po dzieła pisarzy ze wschodu, wciąż nie mogąc wyjść z podziwu jak odmienny mają światopogląd. Ponadto skupiają się w większej mierze na sferze duchowej, m.in. Nabokov w "Lolicie", nie zaś na samych wydarzeniach. Tak się stało, że w powieści Fiodora Dostojewskiego, którą przyszło mi dziś zrecenzować zawiera się i akcja, i refleksja.
Rodion Romanowicz Raskolnikow, główny bohater książki, spełnił wszystkie moje oczekiwania względem rosyjskiego pisarza. Święcie wierzyłam, że tak wielki twórca, z którym przyszło mi się zmierzyć w innych jego powieściach, po raz kolejny mnie nie zawiedzie i stworzy niezmiernie złożoną postać. Tak było, bowiem Roskulnikow nie tylko sprostał moim mniemaniom względem głównego charakteru Zbrodni i kary, lecz stanowił przy tym symbol złożoności ludzkiej psychiki. Ja również często oddalam się refleksjom, zatem z wielkim zapałem śledziłam myśli kogoś, kto zdawał się czytać w moich myślach. Czasami doznawałam łudzącego wrażenia, iż Rodion stoi tuż obok mnie, oboje podążamy uliczkami, błądzimy spojrzeniem po ludzkich twarzach, staramy się przeciwstawić cierpieniu. Mogłam niemalże poczuć, że jesteśmy jedną i tą samą osobą, co było dla mnie niebywale budującym doświadczeniem. Nie często mam okazję oddawać się lekturze w oderwaniu od rzeczywistości, gdyż obowiązki często zmuszają do podzielności uwagi, ale podczas wertowania dzieła Dostojewskiego z czystym sumieniem opuściłam ten świat i znalazłam się w innym - pełnym intryg, osnutym cierpieniem i pełną dozą obłędu, jakie określały byłego studenta.
Spodobało mi się, w jaki sposób F. Dostojewski oddał klimat XIX-wiecznej Rosji. Interesuję się kulturą rosyjską, zatem w niebywałym uniesieniem mogłam przebywać w otoczeniu Rodiona. Owszem, nie zawsze było pełne przepychu - to z nim kojarzą się wschodnie kraje - lecz wydawało się czymś naturalnym, jakby głód, nędza i brak pieniędzy nie były czymś złym. W zasadzie to jest to główny temat utworu, choć nie przekazany bezpośrednio, bo gdyby Roskulnikow nie był biedakiem, być może nie popełniłby zbrodni. Cóż, nie warto się teraz w to zagłębiać, bo z pewnością ci, którzy jeszcze powieści nie czytali, sami odkryją to, co mnie zaskoczyło oraz wzruszyło. Pierwszy raz bowiem nie odczuwałam morderstwa jako coś złego, ale można określić to mianem konieczności. Czymże jednak jest konieczność? Otóż, Rodia mógł wybrać inną drogę, ale tak się nie stało, więc fatum zaczęło go prześladować, doprowadzając niemal do szaleństwa. Oczywiście, to że odczuwał niebywałą skruchę mogło zmazać jego winy, ale czy tak się stało tego nie wie absolutnie nikt. Myślę, że nawet samego Rodię w późniejszych czasach wyrzuty sumienia prześladowały jeszcze przez długi czas.
Niezmiernie przypadło mi do gustu, jak autor Zbrodni i kary ukazywał potęgę ludzkich namiętności. Postacie w jego dziele nie są jedynie przedmiotami zmierzającymi do finału, ale zdają się żyć na kartach książki. Świetnie wykreowane cechy charakteru, przeszłość niektórych owiana tajemnicą (mam skłonność do zagłębiania się w przyczyny takich a nie innych działań, więc to zapewne stąd bierze się ta chęć dogłębnego zbadania poszczególnych bohaterów) oraz liczne retrospekcje - to wszystko sprawiło, że nie mogłam się oderwać od lektury.
Reasumując, "Zbrodnię i karę" polecam absolutnie każdemu. Jestem pewna, że tak jak ja wczujecie się w sytuację Roskulnikowa chociażby z tego powodu, że pisarz pewną kreską nakreślił jego autoportret. Wydarzenia i niesamowicie dobrze rozwinięta fabuła są tym, na co możecie liczyć w tej pozycji. Ja z całą pewnością jeszcze nie raz i nie dwa wrócę do powieści, ponownie czytając fragmenty, które albo mnie wzruszyły, albo sprawiły, że zaciskałam pięści z bezsilności. Poniżej zamieszczam cytaty, które skłaniają do refleksji. Nad każdym z nich mogłabym się rozwodzić bez końca, bowiem wszystkie zawierają przesłania aktualne do dziś.
"(...) kłamstwo zawsze można przebaczyć; kłamstwo jest nawet bardzo miłe, bo prowadzi do prawdy."
***
"Ludzie, podług prawa przyrody, dzielą się ogólnie na dwie klasy: na klasę ludzi niższych, będących, że tak powiem, materiałem, który służy wyłącznie do wydawania na świat sobie podobnych, oraz na ludzi właściwych, to znaczy posiadających dar czy talent, który im pozwala wygłosić w swoim środowisku nowe słowo. [...] Pierwsza klasa jest zawsze władczynią teraźniejszości, druga klasa - władczynią przyszłości. Pierwsi zachowują świat i pomnażają go liczebnie, drudzy pchają świat naprzód i kierują go ku oznaczonym celom."
***
"(... )jeżeli człowiek nie jest podły sam przez się, to jest jako cały rodzaj ludzki, wówczas oznaczałoby to tylko przesądy wymyślone dla przestrachu, że żadne granice nie istnieją i tak powinno być."
Recenzję opublikowałam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com