26 lutego 2020 r. ukaże się thriller reklamowany jako druga "Dziewczyna z pociągu". Nie mogłam nie skorzystać z okazji, aby zapoznać się z treścią książki jeszcze przed premierą, więc kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania "Dziewczyny, którą znałaś" z wydawnictwa WAB bez wahania potwierdziłam swoje zainteresowanie tym tytułem.
Akcja powieści opisywana jest z perspektywy trzech osób - Alice, Naomi i Kat. Wszystkie one łączy postać Ruth Walker - dziewczyny, która zaginęła 15 lat temu po balu kończącym rok akademicki na uniwersytecie St Anthony's. Najwięcej czasu możemy na opisywane wydarzenia patrzeć oczami Alice. Jest ona dość stateczną żoną byłego znanego polityka, George'a Bella i właśnie spodziewa się dziecka. Jej małżeństwo z kilkunastoletnim stażem niejeden raz przeżywało już kryzys, ale teraz wydaje się, że Alice tylko szuka pretekstu, by przyłapać na czymś męża. Pewnego dnia w pociągu z Edynburga Alice spostrzega znajomo wyglądającą kobietę. Wkrótce wspomnienie rudowłosej nie daje jej już spokoju. Alice przypomina sobie mgliście, że w dniu balu absolwentów rocznika jej męża w pobliżu kampusu zaginęła, a najprawdopodobniej utopiła się Ruth Walker. Alice ogarnia obsesyjne wręcz pragnienie dowiedzenia się czegoś więcej o tej dziewczynie, a to dlatego, że najbliżsi jej ludzie wydają się wiedzieć coś, o czym za nic nie chcą jej powiedzieć, a co ma z Ruth jakiś związek. Kiedy Alice dowiaduje się, że Ruth była przez jakiś czas związana z Georgem, nawiązuje kontakt z Naomi - młodszą siostrą Ruth.
Naomi nie pogodziła się z myślą, że jej siostra tamtego feralnego dnia się utopiła, a jednak mijający czas skutecznie pozbawia ją resztek nadziei. Mimo, że układa sobie życie (jest w szczęśliwym lesbijskim związku i spodziewa się właśnie dziecka), nie może zapomnieć ani o zaginięciu siostry, ani o swojej pierwszej wielkiej miłości do nauczycielki hiszpańskiego, panny Wick. Skomplikowane uczucia zawsze pozbawiały ją pewności siebie i zmysłu obserwacji, więc niewiele zapamiętała z ostatnich dni spędzanych na kampusie wspólnie z siostrą. Kiedy jednak niespodziewanie nawiązuje z nią kontakt Alice, a w tym samym czasie ktoś przysyła jej ulubioną maskotkę Ruth z dziecięcych lat, Naomi ponownie wraca pamięcią do studenckich czasów, usiłując rozwiązać zagadkę zaginięcia siostry.
Postacią, która rzuca najwięcej światła na to, co działo się w studenckich czasach jest Kat, która swego czasu mieniła się najlepszą przyjaciółką Ruth. Tylko ona zdaje się wiedzieć, co mogło skłonić Ruth do pływania po alkoholu w noc balu absolwentów i tylko ona wie, czym dla rozrywki zajmowali się George Bell i jego kumpel Dan, kiedy jeszcze studiowali. Czy wspólnymi siłami uda im się wyjaśnić, co stało się tamtej nocy? Czy zakończenie okaże się zaskakującą petardą? Musicie przekonać się sami.
"Dziewczyna, którą znałaś" ma wszystkie cechy, dzięki którym książka mogłaby stać się bestsellerem, co też pewnie nastąpi, bo już ma wiele entuzjastycznych opinii. Niestety, nie znalazłam w niej nic wyjątkowego. Czytałam "Dziewczynę z pociągu" i uważam, że była to książka o niebo lepsza od powieści Nicoli Rayner. Co przeszkadzało mi najbardziej, to kompletny brak punktu zaczepienia jeśli chodzi o całą fabułę. Tak jakby Alice z dnia na dzień wpadła w obsesję na punkcie dawno zaginionej Ruth, robi wszystko, aby badać sprawę w swoistym poczuciu zagrożenia ze strony męża czy najlepszej przyjaciółki, którzy odwodzą ją od poszukiwań, ale tak naprawdę w żaden sposób jej nie zagrażają. Jeśli jednak pominiemy ten fakt, to jest jeszcze druga rzecz, która mi nie zagrała. W thrillerze musi być poczucie zagrożenia. Ja go tutaj nie czułam z żadnej strony. Wiemy, że w czasach studenckich George, teoretycznie najczarniejszy charakter w powieści, robił niecne rzeczy, że gdyby wyszły one na jaw, jego kariera byłaby skończona. A on nic sobie z tego nie robi. Ktoś węszy w jego przeszłości, niech węszy. Ktoś go zdemaskuje - trudno. Jest jak leniwy, znudzony mops. Strasznie mało trzymający w napięciu wątek. No i wreszcie rozwiązanie zagadki Ruth - miało wbić w fotel - nie wbiło, miało być zaskakujące - przewidziałam je w połowie lektury. Chwilami z kart powieści wiało zwykłą nudą, na którą w bestsellerze nie powinno być miejsca, stąd moja ogólna ocena książki jest mocno przeciętna.
Dziękuję wydawnictwu WAB za egzemplarz recenzencki.