Moje spojrzenie na książkę jest związane z zainteresowaniami - historia to mój konik, a po drugie od 20 lat chciałam ją przeczytać - od spotkania z autorem jeszcze w Toruniu w związku z wydaniem książki o powstaniu warszawskim. Autor zrobił wtedy na mnie dobre wrażenie, jako ciepły i dowcipny gawędziarz. Niestety kupno jego książek było poza moim studenckim zasięgiem.
Jest to bardzo znana książka o historii Polski pióra Anglika, lubiącego nasz kraj, ale jednak Anglika. Autor opisuje całe dzieje Polski aż do wejścia do UE i Nato - wydłużając posłowie przy każdym nowym wydaniu. Jestem ciekawa następnego rozdziału, tego nienapisanego, o tym co się dzieje u nas w ostatnich latach, gdyż autor ocenia wszystko po swojemu, ale z europejskiej perspektywy. Moim zdaniem jest to zaleta książki i sekret jej powodzenia, gdyż wszystkie polskie książki historyczne pisane są z naszej perspektywy. Tutaj jest perspektywa Europejczyka. I to zestawienie naszych dziejów z dziejami innych krajów dla naszego kraju wypadło pozytywnie. Po pierwsze, autor docenia 'ducha narodu (narodów), który potrafi się zregenerować. Po drugie, przyrównał naszą Rzeplitą szlachecką ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Po przecie nie odsądził nas od czci i wiary za to, że nasz kraj na 123 lata zszedł z map historii. Przez całą książkę bowiem mamy perspektywę szerszą. Cóż powiedzieć, po prostu mieszkamy w takim zakątku Europy, że jesteśmy między młotem i kowadłem. Po czwarte autor docenia naszą kulturę i myśl humanistyczną.
Bardzo wielką zaletą książki jest nierozdrabnianie się na zbędne detale. I tak jest ona bowiem opasła.
Inną zaletą jest język. Autor to znakomity gawędziarz. Jego styl pełen jest idiomów i obrazowych porównań, przez co książkę czyta się jak najlepszą powieść.
Można dyskutować z tezami autora i jego subiektywną oceną faktów o postaci, gdyż jest to własna ocena autora, ale nie sposób nie zauważyć, że autor poparł ją znajomością tematu i faktami i mnóstwem źródeł. Mam więc teraz dwie ulubione księgi o historii Polski: Normana Davisa i Pawła Jasienicy. W każdej jest to, czego nie ma w tej drugiej. Ale obie (tak, Jasienica miał więcej, ale napiszmy, że to jedna) są ciekawe dla czytelnika, który pragnie pomyśleć nad naszą historią.