Medyczne książki łykam w ciemno, reportaże w szczególności. Polskie warunki, to mnie! Dlaczego? Lubię czytać o tym, w czym się obracam, co jest mi dobrze znane. Lubię czytać o realiach udzielania świadczeń medycznych w Polsce, o sytuacjach mrożących krew w żyłach i tych zabawnych, niczym masochista lubujący się we własnym błotku zawodowym.
Zatem kwestią czasu było to, iż sięgnę po "SOR - to jest dramat", a że w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym miałam przyjemność spędzić nieco czasu i rozeznać się w pracy tam, chyba nic już nie było dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem nie jest, iż Mateusz opowiada o cieniach i blaskach (nie ukrywajmy, że cieni jest zdecydowanie więcej) pracy na SORze w chorym systemie, który od lat prosi się o zmiany, a doczekać się nie może. Chory system, chorzy ludzie zarówno wśród pacjentów, jak wśród medyków, tak, wśród medyków również, bo kto przy zdrowych zmysłach pcha się do paszczy lwa, gdzie rządzą wieczne awantury, roszczeniowość, adrenalina, krew, wymioty, mocz i kał? Kto przy zdrowych zmysłach jest w stanie znieść pracę ponad siły, najcięższe stany pacjentów, wielonarządowe urazy, reanimacje dzieci, młodych ludzi i wszystkich tych, którzy jeszcze mogli żyć?Kto przy zdrowych zmysłach po nieudanej reanimacji ciężarnej, staje oko w oko z bólem brzucha od trzech miesięcy i z uśmiechem na ustach mówi: "proszę usiąść, będzie badanie". Czasami nie ma czasu na grzeczność, nie ma sił na cierpliwość, ale to co podoba mi się w relacji @panpielegniarka to profesjonalizm, to również dystans, dobry humor, który wylewa się z autora, by przykryć trawiące od środka wypalenie zawodowe tak nam wszystkim nieobce i wkurzenie na sytuacje, z jakimi człowiek tak po prostu przychodząc do pracy musi się mierzyć. Zamiast spokojnej pracy, gdzie jest czas na posiłek, kawę ze współpracownikami, otrzymuje się wiązankę przekleństw do kilku pokoleń wstecz, wymioty na fartuch, larwy sypiące się z ran, rozłażące się po oddziale wszy. Taka jest rzeczywistość, która dzieje się na SORach. Są i oni - ludzie tacy, jak każdy, a jednak kochający tę adrenalinę, wręcz od niej uzależnieni. Zapewne nie będę pierwszą czytelniczką, która to powie, lecz muszę się powtórzyć: "tę książkę powinien przeczytać każdy", by uzmysłowić sobie, czym naprawdę jest SOR i z jakimi bolączkami się mierzy.