Po tę książkę sięgnęłam głównie dlatego, że po przeczytaniu całej serii o Zawrociu, miałam ochotę na inną powieść Hanny Kowalewskiej. Julita i huśtawki to książka inna, różniąca się od bestsellerowej serii autorki, ale mimo to ciekawa. Czasami nudziła, czasami niesamowicie wciągała. PRL, to czasy, których moje pokolenie już nie doświadczyło, Julita i huśtawki to opowieść o pokoleniu, któremu młodość przypadła na lata komunizmu, a także o nadziei, nieszcześciach, śmierci i cierpieniu.
Historia opowiadana jest przez mężczyznę - pisarza, który co prawda nie należy do tego pokolenia, ale jest z nim blisko związany, przybywa on do rodzinnego miasteczka, aby dokończyć książkę. Koli, opowiada o pokoleniu od samego początku, historia kończy się w latach współczesnych. Bohaterów poznajemy przez pryzmat tego, co wie na ich temat Koli. Książka ma formę opowiadania historii, co bywa czasami bardzo nużące, mimo to jednak czytałam ją z zainteresowaniem, bo historia mnie interesuje, a czasy komunizmu są akurat takim etapem dziejów naszego kraju, o którym warto pamiętać. W książce podobały mi się odniesienia do prawdziwych zdarzeń ze świata. Julita i huśtawki, jak już pisałam to opowieść o nadziei. Nadzieja w tej powieści pojawia się głównie za sprawę Julity, która nie tylko jest altruistką, ale widzi w człowieku, którego nikt nie dostrzegał dobro i potencjał. Nieszczęścia chodzą po ludziach, o czym można przekonać się śledząc dzieje bohaterów, i to różnorakie: wypadki, które niszczą karierę, pożary, które odbierają sens życia i życie, choroby, które zostawiają piętno. O śmierci, bo tej w Julicie i huśtawkach dużo, każda z nich była początkiem lub końcem, każda miała jakiś cel. Akcja rozgrywa się w Rodzinnym, małym miasteczku w latach 1955 - 1989, a także początkowo w 2003 roku. O każdym bohaterze dowiadujemy się dostatecznie dużo, bowiem książka kto swoista biografia pokolenia, które znało komunizm we wszystkich jego formach, głębokiego komunizmu lat 50. i 60., kryzysu lat 70., a także zmian w latach 80. Julita i huśtawki to również podróż w świat metafizyki, bowiem za sprawą Julity wydarzenia opisane w książce mają inny wymiar, mniej przyziemny, a bardziej wzniosły. Własnie to nie pozwoliło mi oderwać się od lektury, mimo że czasami naprawdę o tym myślałam.
Język książki, współczesny, nie hamowany żadnymi aspektami estytecznymi, to jeden z ważniejszych walorów tejże powieści. W języku Hanny Kowalewskiej jest coś, że jej książki czytać się z niesamowitą przyjemnością.
Nad tym czy Julita i huśtawki trafi na listę moich ulubionych książek muszę się zastanowić. Jest książką, która mnie zaintrygowała i zaciekawała, ale nie jestem pewna czy to wystarczy, aby stała się jedną z ulubionych. Nie żałuje czasu, który poświęciłam na przeczytanie tej książki, było warto.