Szóstego sierpnia tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku z amerykańskiego samolotu Enola Gay (maszyna została ochrzczona panieńskim nazwiskiem matki pułkownika Paula Tibbetsa. Czyż to "gay" - rozumiane jako "radosny" - nie wydaje się ironiczne?) na budzącą się Hiroszimę spadła "niepozorna", bo ważąca tylko 4035 kilogramów, bomba Little Boy. Myślę, że nie muszę nikomu mówić o szkodach, jakie poczyniła.
"Mały chłopiec" (lub też "Thin man") nie był jednak tworem myślącym. A co by było, gdyby bomba sama mogła zdecydować o czasie i miejscu swojej detonacji? Gdyby była świadoma i posiadała umiejętności komunikowania się ze światem?
Poznajcie Silly, (podobnie jak przywołany przeze mnie we wstępie Little Boy) bombę lotniczą z serii S6-X02. Silly od momentu powstania szkolona jest, by zginąć na polu walki jak prawdziwy żołnierz - strzec pokoju na świecie, nieść demokrację i światło dla tych wszystkich złych, którzy ośmielili się zadrzeć z dowódcami jej armii.
Bohaterka, podobnie jak jej przyjaciel granat ręczny z serii K8-0, w trakcie wizytacji generała Ashleya W. W. W. Blacka oraz pułkownika Henry'ego W. W. Willwooda w Fabryce Bomb Tradycyjnych i Granatów spółka z o.o. w Czerniewie, witają gościa z gotowością umierania za jego sprawę. Jako prości żołnierze nie wiedzą o tym, że generał skrywa pewien sekret, przez co z uwielbieniem myśli o zwierzętach i arabskich mężczyznach. Dlatego też nie rozumieją dlaczego wypowiedź K8-0 o pragnieniu plakatów z dziewczynami i - bogowie chrońcie! - bez chłopców i kóz została chłodno przyjęta przez dowódcę.
Dwoje szeregowych nie rozumie dlaczego generał wpadł w euforię tuż po odebraniu telefonu. Do Silly nie dociera dlaczego ten wspominający z czułością o zwierzętach i chłopcach generał cieszy się jak dziecko. Idzie wojna. Lecz nie o jakąś ropę, czy niesienie uciskanemu ludowi demokracji. Jeśli motywacja jednego z największych mocarstw wydaje Ci się, Czytelniku, durna, co powiesz na bój o orzeszki ziemne? Sprawa warta umierania? Ataku euforii nie wytrzymał niestety granat ręczny, a zemdloną i poobijaną Silly wyrzucono na śmietnik, jednak słodka bomba nie powiedziała ostatniego zdania.
Czego oczekiwałam po lekturze "Słodkiej bomby Silly? w momencie, gdy po raz pierwszy patrzyłam na okładkę? Wielkich sprzeczności. Z jednej strony "słodka", co kojarzy mi się z małą dziewczynką trzymającą kociątko; z drugiej "bomba", czyli narzędzie zniszczenia, argument siłowy, Hiroszima (i wkrótce siedemdziesiąta rocznica zrzucenia bomby atomowej na to miasto); a z trzeciej pieszczotliwe "Silly". Gdy słyszę to słowo, widzę przed oczami głupiutką pannę uwieszoną na ramieniu gościa podnoszącego sporą sztangę.
Swoje wyobrażenia skonfrontowałam z wizją pana Brzostowskiego. Jego bohaterka z początku nie myśli, nie próbuje dociekać prawdy, zupełnie jak wielu ludzi, którzy karmieni są propagandowymi hasłami. I nie muszę się tu chyba odwoływać do odległej historii. Owszem, mogę napomknąć o Hitlerjugend, mogę wspomnieć o komunizmie (obu przykładów nie doświadczyłam na swojej skórze, więc nie będę opowiadać łzawych historii, że pamiętam jak mama z wielkim brzuchem, w którym się znajdowałam, stała w kolejce po chleb). Wciąż jednak jesteśmy manipulowani przez polityków, hierarchów, media. Wystarczy się rozejrzeć.
Czy Silly zacznie wreszcie myśleć samodzielnie, czy wciąż będzie szła za tłumem, tego Wam nie zdradzę. Nie chcę nikomu psuć zabawy w trakcie lektury tego króciutkiego (132 strony pliku) ebooka, którego czyta się niebywale szybko.
"Słodka bomba Silly" to najnowsza książka pana Marcina Brzostowskiego. Autor debiutował publikacją "Pozytywnie nieobliczalnych" w 2002 roku (po 12 latach książka doczekała się wznowienia jako ebook), od tamtej pory wydał 8 książek, z czego dwie ("Zemsta kobiet" i "Słodka bomba Silly") zostały przetłumaczone na język angielski. Po więcej szczegółów zapraszam na stronę autora - klik.
Silly śmieszy i zmusza do myślenia, jak każda dobrze napisana satyra. W trakcie jej lektury po raz kolejny przekonałam się czym jest wojna i jakie zło niesie ze sobą. Nie pierwszy raz w głowie kołatała się maksyma z pierwszego tomu komiksu "Slayers": "Wiesz dlaczego wybuchają wszelkie walki? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo niektórzy nie wiedzą co to kompromis". I nie ważne, czy ten "kompromis" dotyczył będzie ropy, czy "demokracji", czy broni masowego rażenia, czy zapasu orzeszków ziemnych - zawsze się coś znajdzie. Taka już ludzka natura.