W końcu udało mi się dostać ostatnią część sagi rodzinnej ,,Siedem sióstr" Lucindy Riley. Saga opowiada o losach siedmiu sióstr adoptowanych przez piekielnie bogatego Pa Salta.
Szósta część sagi to historia najmłodszej z dziewcząt, Elektry. Elektra to światowej sławy czarnoskóra top modelka. Kiedy dostała wiadomość o śmierci ojca, poczuła jakby zawalił się jej świat. Zaczęła szukać pocieszenia w alkoholu. A kiedy zostawił ją mężczyzna, z którym dzieliła życie, jej świat zapadł się jeszcze głębiej. Czarę goryczy przelała wiadomość o jego zaręczynach z inną kobietą. Dla Ekektry nastąpił bardzo ciężki czas, w którym swoje smutki, żal i złość topiła w coraz większym morzu alkoholu. Dodatkowo na dno ciągnęły ją też narkotyki. Oczywiście ciągle pracowała jako modelka. Mimo że dawała z siebie wszystko w pracy, kiedy sama wracała do swojego apartamentu, liczył się tylko alkohol, narkotyki i dobra zabawa.
Pewnego dnia Elektra dowiedziała się, że jej rzekoma babcia chce się z nią skontaktować. Początkowo była niechętna i twierdziła, że kolejna kobieta chce się z nią utożsamiać, że to jedynie blef. Dzięki namowom swojej asystentki i przyjaciółki spotyka się z tajemniczą kobietą, Stellą. Elektra poznała babcię w najgorszym momencie swojego życia. Była odurzona narkotykami i alkoholem, była na granicy przytomności. Babcia widząc wnuczkę w takim stanie bardzo chce pomóc, namówiła ją na leczenie w zamkniętym ośrodku dla uzależnionych.
Historię swojego pochodzenia Elektra poznała z ust swojej odnalezionej babci. Stella zabiera Elektrę i tym samym nas w podróż do pięknej, tajemniczej i czarnej Kenii w Afryce. Poznajemy losy Cecylii, białej Amerykanki, którą los rzucił do Afryki.
Czy Elektra pokona swoje nałogi? Co łączy z pozoru dwie zupełnie obce i jakże inne kobiety, Cecylię i Elektrę? Czy Elektra odnajdzie w końcu samą siebie?
Jak wszystkie poprzednie części, ta też jest napisana prostym językiem, który myślę przypadnie do gustu prawie każdemu. Przez to czyta się ją bardzo łatwo. Jest piekielnie grubą książką, ale takie chyba są najfajniejsze.
Akcja książki przenosi nas w czasie do lat 30 poprzedniego stulecia. Są to czasy tuż przed II wojną światową, w których świat wyglądał zupełnie inaczej. Autorka nakreśla nam potworny problem tamtych czasów, a mianowicie dyskryminację rasową. Wtedy liczyli się tylko bogaci i biali ludzie. Ciemnoskórzy mieszkańcy byli traktowani jak człowiek gorszej kategorii. A jedyne zajęcie jakie mógł mieć to być służącym białego człowieka. Tak działo się w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczynamy naszą podróż w przeszłość. Potem akcja przenosi się do Kenii w Afryce, gdzie tak naprawdę nie jest lepiej. Tu też na ziemi afrykańskiej biały człowiek był panem a czarny tylko jego sługą. Dla mnie to nie do pojęcia, że kiedyś tak dyskryminowano nie tylko kobiety ale ludzi ciemnoskórych. Riley pokazuje nam walkę jaką stoczyły jednostki dla dobra większości. Myślę tu o malutkiej myrzynce Stelli, porzuconej na pewną śmierć, którą uratowała biała kobieta Cecylia. To Cecylia walczyła o życie Stelli, i mimo różnic rasowych pokochała ją jak swoje dziecko. To ona zaszczepiła w młodej kobiecie wolę walki o siebie i sobie podobnym ludzi. Stella to symbol walki o wolność rasową jaką w tamtych czasach musieli przejść czarnoskórzy, żeby mogli żyć normalnie obok białego człowieka.
Riley przedstawia nam też inny już współczesny problem, który wg mnie jest nadal aktualny i chyba będzie już zawsze. Mianowicie narkotyki i alkohol, które potrafią zniszczyć życie nie tylko dorosłego, ale przede wszystkim młodziutkiego człowieka stojącego na progu swojego życia. Tu symbolem tej walki jest właśnie Elektra, która walczyła by wyjść z nałogów, by móc pomagać innym sobie podobnym i uzależnionych istotom. Historia Elektry pokazuje nam jak ważna jest dla człowieka miłość, zrozumienie i zaufanie. Była adoptowanym dzieckiem, przez to czuła się porzucona przez biologiczną matkę. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że mama która ją wychowywała też ją kocha. Była buntownikiem od samego początku. Dlatego też wpadła w nałogi i w ten sposób próbowała walczyć z demonami swojej cierpiącej duszy. Kiedy poznała prawdę o swoim pochodzeniu, wszystko zrozumiała i przeszła zadziwiającą przemianę. W tym wszystkim pomogli jej przyjaciele i rodzina. Dzięki ich miłości i cierpliwości pokonała wszystkie złe emocje i nałogi.
A zakończenie? Elektra przeszła przemianę w pięknego człowieka, znalazła biologiczną babcię, spokój i sens życia. Znalazła przyjaciół, którzy ją wspierają i zrozumiała, że adopcyjny ojciec, mama, która ją wychowywała i siostry szczerze ją kochają.
No i oczywiście autorka tak skończyła tą część, że nie pozostaje mi nic innego jak czekać na finał tej całej historii.
Polecam całą sagę.