„Oto jej święto imienia. Dzień, w którym zostanie oficjalnie uznana za zdolną do zawarcia małżeństwa. Dzień, w którym zostanie oficjalnie ogłoszona następczynią tronu i zacznie być przygotowywana do roli królowej.”
Król Demon. Kompletnie nic niemówiący mi tytuł. Cinda Williams Chima. Kompletnie nic niemówiące mi nazwisko. Po obejrzeniu okładki i przeczytaniu opisu, byłam nastawiona do tej pozycji negatywnie. O wiele bardziej lubię romanse paranormalne niż walki między królestwami. Miałam wrażenie, że znajdę tu coś typu Władca Pierścieni, którego nie trawię.
Głównych bohaterów tej opowieści jest dwójka. Szesnastoletni Han Alister, kiedyś będący złodziejem chłopak, teraz stara się żyć uczciwie. Jednak zwyczajny żywot dzieciaka zmienia się w momencie, gdy w jego ręce trafia czarodziejski amulet, należący do potężnego maga – tytułowego Króla Demona. Raisa, piękna i młoda księżniczka, następczyni tronu, nie chce poślubić wybranego jej mężczyzny. Bardziej podoba jej się inny zalotnik. Dodatkowo w królestwie dochodzi do morderstw, prawdopodobnie dojdzie do wojny. A wszystko zacznie się komplikować, gdy ta dwójka wreszcie się spotka.
Cała historia spisana jest z punktu widzenia osoby trzeciej, rozdziały jednak dotyczą na zmianę to Hansa, to Raisy. A w kilku momentach historia skleja się ze sobą i zaczyna tworzyć jedność.
To typowa fantastyka. Nie opowieść o wampirach czy wilkołakach, ale o życiu, losie, królestwach i klanach, poświęceniu, strachu, wojnach, miłości i przyjaźni. Z nutką magii w tle.
Mówiąc szczerze, nie chciałam tego czytać. Serio. Zastanawiałam się tylko, co miałabym napisać w recenzji. „Nie przetrwałam.”? I tyle? O nie, powiedziałam sobie, przemogę się i przeczytam.
I dobrze.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam mile zaskoczona. Sposób zapisu jest bardzo przyjemny, a i fabuła mnie zaciekawiła. Po każdym następnym fragmencie powtarzałam sobie to samo „A, co mi tam, zobaczę, o co chodzi jeszcze tą stronę dalej”. Do momentu, aż tak się wczułam w akcję, że nawet nie zauważyłam, kiedy przeleciałam następne rozdziały. Nie przeszkadzały mi nawet te średniowieczne czasy, których zazwyczaj nie trawię. Szczerze? Nie spodziewałam się tego, ale byłam tą pozycją oczarowana. I, mimo obszerności tekstu, pochłonęłam ją w wyjątkowo krótkim czasie.
Jeśli chodzi o bohaterów, najbardziej polubiłam Raisę. Nie była taka, jak mają to w zwyczaju księżniczki. Podaj to, podaj tamto. Intrygowali mnie również Micah i Amon, o których do samego końca nie wiemy prawdy.
Swoją drogą, wielki plus za wydanie. Książka jest tak ciekawie i oryginalnie skonstruowana, że nie trzeba siłować się z kartkami by zobaczyć, co napisano na krawędzi. Poza tym, można ją trzymać w jednym ręku, a strony wciąż nam się nie zamykają, irytując czytelnika.
Uważam, że to opowieść dla każdego fana fantastyki, jednak tego nieco starszego. Szybka akcja, magia, przygoda… - to jak papierowy film sensacyjny . Do tego nieprzewidywalny i tak niesamowity, że stajemy się jego częścią. Dodatkowo punkt kulminacyjny pojawia się tuż przed zakończeniem, co nie pozwala nam czekać na kontynuację w błogim spokoju.
„Ból poniesionej straty wciąż tkwił cierniem z sercu, lecz z czasem stępiał, tak że dało się z nim wytrzymać. Co innego poczucie winny, choć z tym Han także nauczył się żyć.”
Król Demon
The Demon King
Siedem Królestw tom I
Cinda Williams Chima
Dorota Dziewońska
Galeria Książki
560 str
2011