Serce Noelle recenzja

"Serce Noelle" - Katarzyna Bester

Noelle ma trzydzieści dwa lata i prowadzi w Londynie cukiernię ze swoją przyjaciółką, Debrą. Spełniło się jej marzenie i powinna być szczęśliwa, bo kocha to, co robi. Jest jednak coś, co nie pozwala jej na czerpanie radości z życia. Nie potrafi zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć na nowo.

Około miesiąc przed Świętami Bożego Narodzenia, Noelle zaczyna nawiązywać bliższą relację z właścicielem pewnej restauracji, Mattem. Mężczyzna od trzech miesięcy współpracuje z cukiernią dziewczyn, a Noelle czasami stołuje się u niego. Para wpada sobie w oko, ale kobiecie trudno jest się zaangażować, choć coś ją ewidentnie do niego ciągnie. Już na początku znajomości obiecują sobie szczerość, ale żadne z nich nie mówi drugiemu całej prawdy o swojej przeszłości. Co się stanie, gdy ta prawda wyjdzie na jaw?

Równolegle do teraźniejszości, na przemian otrzymujemy rozdziały dotyczące przeszłości Noelle. Dopiero rozkręca swoją cukiernię, od roku jest narzeczoną Camerona i powoli szykuje się do kolejnych Świąt Bożego Narodzenia.

Między przeszłością a teraźniejszością Noelle wydarzyło się coś, co raz na zawsze zmieniło jej życie i sprawiło, że boi się zacząć żyć na nowo. Co takiego miało miejsce i jaki ma to wpływ na obecne zachowanie bohaterki? Musicie przekonać się sami.

"Serce Noelle" to ciepła, świąteczna historia, w której kobieta stara się na nowo zacząć żyć i zaangażować w nowy związek, a także odzyskać radość z magii Świąt Bożego Narodzenia. Historia ta jest też jednak podszyta bólem i niepewnością. Możemy obserwować, jak Noelle powoli się otwiera w teraźniejszości i jak jest szczęśliwa w przeszłości, ale wiemy doskonale, że coś wisi w powietrzu, coś co sprawiło, że życie tej kobiety uległo całkowitej zmianie, a przy jej boku nie ma już jej narzeczonego. Cały czas zastanawiamy się, co takiego mogło się wydarzyć i przyznaję, że pomysłów miałam wiele, a podejrzenia zmieniały mi się w trakcie czytania. Jednak tajemnicy, jaką skrywał Matt, kompletnie się nie spodziewałam!

Myślę, że nie muszę Was specjalnie zachęcać do sięgnięcia po tą książkę, bo sami zechcecie to zrobić. Jeśli znacie inne pozycje autorki i jej specyficzne poczucie humoru, to jako smaczek dodam Wam, że to wszystko odnajdziecie w postaci Debry, która na dodatek ma dwa świetne koty - książka Kasi bez kotów, to przecież nie książka! 😉