Odrobinę ciepła, zrozumienia, wsparcia lub chociażby rozmowa o pasjach jest bezcenna w chwilach gdy tracimy poczucie własnej wartości, jesteśmy niepewni drogi i celu życia lub gdy ostatkiem sił łapiemy równowagę i grunt pod nogami.
W książce "Cała nadzieja w Paryżu" pióra nowozelandzkiej autorki Deborah McKinlay to korespondencyjna znajomość i tradycyjna epistoła grają pierwsze skrzypce oraz staje się swoistą ścieżką terapii mężczyzny po przejściach i kobiety z przeszłością.
Eve Petworth przez wiele lat żyła w toksycznym uzależnieniu od własnej matki, która sukcesywnie podkopywała jej samoocenę, poczucie własnej wartości . Każda jej decyzja była zła, a związki z góry skazane na niepowodzenie. Nieśmiała i ulegająca wpływom Eve pozwoliła kierować swoim życiem, małżeństwem i macierzyństwem, które nie przyniosły jej szczęścia. Mąż odszedł z inną kobietą a córka nie okazywała jej należnego szacunku i wzrastała pod wpływem despotycznej i apodyktycznej babki. Dopiero śmierć starszej pani pozwala zbliżyć się matce i córce.
Jackson Cooper jest autorem poczytnych książek i zdruzgotanym mężczyzną porzuconym przez żonę. Przechodzi kryzys twórczy, a zbliżające się pięćdziesiąte urodziny skłaniają go do refleksji i podsumowań. Bilans zysków i strat nie wychodzi satysfakcjonująco.
Eve i Jacka wiele dzieli ale łączy pasja kulinarna i chęć podjęcia zmian we własnym życiu. Potrzeba im tylko bodźca, który poruszy machinę transformacji. Takim impulsem stają się listy, które czasem niosą pocieszenie, czasem są niewinną odskocznią od rzeczywistości i słodką obietnicą spełnienia. Eve i Jack planują podróż do Paryża, która ma być ukontentowaniem ich pogoni za szczęściem.
Deborah McKinlay wprowadza nas w tajniki życia głównych bohaterów. Z tym, że jeden z życiorysów budzi litość i współczucie, a niczym istotnym nie zaskakuje. Poznajemy smutną prawdę o dorastaniu, dojrzewaniu Eve u boku toksycznej matki, która nigdy nie miała dobrego słowa dla swojego jedynego dziecka. Jesteśmy świadkami ataków paniki, które rozstrajają emocjonalnie i psychicznie naszą bohaterkę i wyprowadzają z równowagi jej córkę, która upatruje w zachowaniu Eve chęć zwrócenia na siebie uwagi. Boli jej wzgarda i brak szacunku dla matki i zrozumienie kiedy ta próbuje tłumaczyć postępowanie swojej latorośli.
Życie Jacka z kolei, wydaje się być ujęte w sposób tendencyjny. Zdradzony przez żonę, zbliżający się ku andropauzie rzuca się w ramiona pierwszej kobiety, która staje na jego drodze. Kiedy zaspokoi swoje żądze, ambicje, męską dumę porzuca ją dla ideału, który pojawia się na horyzoncie, jednocześnie koresponduje ze swoją czytelniczką i namawia ją na podróż we dwoje do najbardziej romantycznego zakątka na ziemi, do Paryża. Może i ta postać to nic nadzwyczajnego ale idealnie wpasowała się w konwencje powieści. Dwoje zranionych ludzi, pogubionych we własnych emocjach, uczuciach, odbierających życie w obrazie zniekształconym przez niepewność, nieporozumienia, zdrady,samotność...
Jedyne czego mi zabrakło podczas lektury , to Paryża w Paryżu. Tytuł i sentymentalna okładka sugerowały podróż do tego miasta ulokowanego nad Sekwaną...Niestety w książce jest jedynie mirażem, tajemnicą i obietnica lepszego jutra, ale czy niedoścignioną fatamorganą?
"Cała nadzieja w Paryżu" to przyjemna opowieść o tęsknotach, które towarzyszą nam każdego dnia, ale do których droga wydaje się być nie do zdobycia. Sprawdź koniecznie jak dobre słowo, przywiązanie, przyjaźń skraca dystanse i prostuje ścieżki życia.