Marzena jest kobietą po 40stce. To przełomowy czas. Na pewno nie raz słyszeliście, że życie zaczyna się dopiero po 40stce. Wszystkie powieści jednak doskonale Wam uświadomią, że to gorsze życie zaczyna się po 40stce. Przynajmniej tak wygląda u kobiet.
Marzena jest powieściopisarką. Pisze erotyczne powieści i opowiadania. Ma dość wybujałą wyobraźnię, która pewnie wynika z niezaspokojenia seksualnego. O napotkanych facetach potrafi fantazjować jak nikt.
Za to nie wychodzi jej z własnym mężem. Karol ucieka więc w pracę, gdzie na jednym ze stanowisk pracuje atrakcyjna i młoda Ewelina.
Pewnego dnia Karol znika z życia Marzeny, by tym samym pojawić się na facebookowym profilu Eweliny, na zdjęciu z romantycznej podróży do Paryża. Sytuacji nie poprawia fakt, że Marzena uznaje swoją rywalkę za miłą dziewczynę, która zaczytuje się w jej powieściach. Prawda jest taka, że Ewelina jednak sądzi, że żona jej kochanka jest po prostu niedoruchana.
A potem sypie się wszystko.
Z Anglii wraca jej syn, z kolegą Murzynem. Początkowo Marzena puszcza wodze fantazji i marzy o głębokim starciu z dużym członkiem czarnoskórego chłopaka. Wiadomość o tym, że jednak Jim woli zanurzać się w odbycie jej syna spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Zdecydowanie nie była gotowa na to by pomyśleć, że jej syn jest pedałem. Pod wpływem emocji wygłasza w wywiadzie radiowym tezę o pedałach i zwyrodnialcach.
Swiat obraca się przeciw niej. Pośród fali hejtu powstaje fanpage, który prześmiewa jej osobę.
Kobieta zaczyna mieć problemy z psychofanką. Podejrzewa, że czyha na jej życie i uprowadziła jej psa. A jej ukochana córka znajduje sobie chłopaka, który niezwykle podnieca Marzenę.
Czy relacje w tej rodzinie mają prawo ułożyć się w sensowną głębię?
Daniel Koziarski z rozmachem uwydatnił kilka kluczowych problemów w powieści. Nie tylko dotknął tematu związków homoseksualnych i zdrady, lecz także stalkingu, i problemów psychicznych kobiet w średnim wieku. Pokazał model idealnie popieprzonych rodziców, którzy nie radzą sobie w swojej roli.
Powieść napisana wartkim językiem, do tego zabawne historie i śmieszne dialogi. Za to opisy dotykające erotycznych sfer są tak dosadne i bezpośrednie, że mogłam sięgać po nie jak po pieczywo w sklepie, bez żadnego skrępowania, bez rozwodzenia się nad smakiem i zapachem. Ot, bardzo dobre bułeczki. Tego mi trzeba, nie pieszczenia a pieprzenia. Dosadności i zwięzłości. A Daniel Koziarski zrobił to w sposób męski i odważny.