Dzisiaj umrzesz ty recenzja

Historia rozpoczyna się kiedy 15- letnia Leah wraz z mamą i jej partnerem, jadą na święta do Roeshot House. Co roku w tej posiadłości Leah wraz z kuzynkami Ivy i Poppy oraz ich przyjacielem Jakobem, naturalnie z ich rodzicami, spędza świąteczny czas. Tego roku do grupy dołącza 16-letnia Tatum, która zaraz na początku bombarduje wszystkich rewelacjami. A mianowicie mówi o tym, że w ostatnim czasie w ogrodzie przy Roeshot House znaleziono zwłoki młodej dziewczyny Rose. Informacja ta wprowadza w młodym towarzystwie spore poruszenie. Dzieciaki postanowiły rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci Rose, bo niektórzy twierdzą że mogła być zamordowana. Ale żeby to zrobić muszą cofnąć się w swoich poszukiwaniach do wydarzeń sprzed prawie 70 lat.

Do jakich wniosków dojdą dzieciaki? Czy młode pokolenie znajdzie zabójcę Rose? Jakie jeszcze w tym starym domu czychają tajemnice?

Książkę czytało się dobrze przez to że jest bardzo prosto napisana. To książka skierowana przede wszystkim do młodzieży. To taki thriller, w łagodnej wersji. Akcja rozwija się i stopniowo napina, by w finale zaskoczyć swoją szybkością. A takiego zakończenia się nie spodziewałam. Nie była to zła lektura, ale kierowana dla młodszych czytelników. Jakieś 15 - 20 lat temu byłabym zachwycona, teraz uważam, że jest to po prostu całkiem niezła książka, nic więcej.

Niestety w połowie poczułam się już znudzona tą historią, w której brak było widocznych postępów. Zaczęła się ciągnąć w nieskończoność, brak podejrzanych, brak poszlak, brak czegokolwiek. Po prostu spędzanie wolnych dni przez dzieciaki, które bawiących się w detektywów.

Podsumowując to książka dla młodego czytelnika, który może poczuć dreszczyk emocji i przerażenie czytając o losach 15-latków. A my starsi często bardziej doświadczeni książkoholicy potrzebujemy już znacznie więcej emocji, niż te które serwuje nam tutaj autorka. Z resztą nasze gusta czytelnicze z biegiem czasu też ulegają zmianie.

Czy warto ją przeczytać? Cóż książka nie jest zła, jedynie bardzo przewidywalna, co niestety może niektórych denerwować.