"Mam na imię D
Wikipiątapedia
DDA jak Dorosłe Dziecko Alkoholika
DDD jak Dorosłe Dziecko z rodziny Dysfunkcyjnej
DD jak Depersonalizacja i Derealizacja
D jak Depresja
D jak Dychotomicznie podzielona
D jak Dyskurs „być czy nie być"
D jak Dom, miejsce, w którym chcą, żeby zostało się dłużej
Mam na imię D."
Tak mówi o sobie Zuzanna - główna bohaterka książki, której dorastanie w domu pełnym przemocy i alkoholu a pozbawionym czułości, miłości i rodzinnego ciepła odcisnęło ogromne piętno na jej dorosłym życiu. Bohaterka, która w trakcie terapii u psychologa na nowo szuka siebie, swojej nowej drogi, swojego ja. Szuka sposobu, by bardziej kochać siebie….
Już dawno, żadna książka tak mnie nie poruszyła. I przy żadnej tak nie płakałam. Były w niej momenty (i to całe mnóstwo) gdzie w Zuzannie dostrzegałam siebie - zagubioną dziewczynę tak bardzo potrzebującą uwagi i zrozumienia a zamiast tego otrzymującą połajanki, krzyki i wyzwiska. Podobnie jak Zuza miałam odczucia, że niby mama była a jakby jej nie było. Wszystko było nie tak jakbym tego oczekiwała. Tata był tylko gościem ponieważ rodzice byli rozwiedzeni…..ot historia jak w większości rodzin z tamtego okresu, w którym przyszło mi się wychowywać.
Ale teraz, z upływem lat i mając już swoje dzieci, widzę jakiego to mi bałaganu w głowie i życiu narobiło. Jak to wpłynęło na moją samoocenę…. szczęśliwie jakoś sama się z tym uporałam. Zrozumiałam, że zostając mamą, dostałam szansę by niepowielać sposobu wychowania jaki mieli moi rodzice i muszę to wykorzystać jednocześnie starając się uporać z demonami przeszłości...
Lekko nie jest ale nie niewykonalne. I już jest o wiele lepiej. Jeszcze nie do końca tak jakbym chciała ale jest lepiej niż było. Nie była i nadal to nie jest łatwa droga bo ona trwa nadal ale pogodziłam się z pewnymi rzeczami i po prostu tak jak bohaterka zrozumiałam, że "warto nauczyć się odpuszczać, nie tylko dla własnego dobra, ale dla większego dobra też."
Bo nie na wszystko ma się wpływ. A zmiany są nieuniknione, wystarczy je zaakceptować i się na nie otworzyć, gdyż "wszystko, co było, co się dzieje i co ma się wydarzyć, jest dla nas. Jest takie, jak ma być, jakim to tworzymy. Ważne by ciągle tu być. Nie myśleć o jutrze pełnym strachu ani o wczoraj, które pcha w skutek i żal. Tylko dziś jest ważne…."
Polecam tą książkę każdemu! Nie tylko osobom u których stwierdzono DDA czy inne dysfunkcje. Warto przeczytać by się zatrzymać, pomyśleć, wybaczyć i nie bać się doświadczać. Ponieważ "... sensem życia jest doświadczanie. Doświadczanie codzienności, ludzi i siebie, a przede wszystkim swoich emocji. I to nie tylko tych, na które jest przyzwolenie od współczesnego świata, ale i tych, których boimy się nawet my sami. Przecież przyjęcie siebie w całości to moment, w którym otwieramy się na wszystko inne."
A gdy już tego dokonamy, zaczniemy inaczej patrzeć na swoje życie i zaczniemy bardziej kochać siebie…... ZACZNIEMY ŻYĆ.
Za tą cudowną książkę bardzo dziękuję autorce! Aleksandra Sztorc - strona autorska napisałaś coś niebywale pięknego i potrzebnego 💙💜 jestem przeszczęśliwa, że mogłam te Twoje dzieło przeczytać!!!