Wyobraź sobie, że jest ciepły letni dzień, a ty mkniesz autostradą swoim nowiutkim samochodem. Nagle auto się zatrzymuje, a radio przestaje nadawać. Myślisz sobie – kurcze, co jest grane? Poirytowany rozglądasz się dookoła i budzi się w tobie pytanie – dlaczego wszyscy inni też stoją?
John Matherson jest wykładowcą historii na uniwersytecie w Black Mountain, małym miasteczku w Północnej Karolinie. Wcześniej pracował dla Army Wall College, gdzie prowadził zajęcia z taktyki wojennej. Za osiągnięcia w tej dziedzinie, miał nawet otrzymać swoją pierwszą generalską gwiazdkę. Niestety, nagła choroba żony zmusiła go do przeprowadzki do Black Mountain. Teraz, cztery lata po jej śmierci, John mieszka w tym malowniczym miejscu wraz z dwiema córkami: szesnastoletnią Elizabeth i Jennifer, która właśnie ma obchodzić swoje dwunaste urodziny.
Kiedy w trakcie przygotowań do urodzinowego przyjęcia przestaje grać muzyka, a telefon się wyłącza, wszyscy sądzą, że to tylko chwilowa awaria. Kilka godzin później dostrzegają, że na autostradzie międzystanowej setki samochodów po prostu się zatrzymały. Od tego momentu sytuacja zaczyna wydawać się coraz dziwniejsza. Dlaczego nie słychać wycia policyjnych syren? Na niebie nie ma ani jednego samolotu, a z oddali widać unoszący się dym? Wygląda jakby cały świat nagle się zatrzymał. Ale czy jest to w ogóle możliwe?
Książka Williama Forstchena poraża realnością i prawdopodobieństwem zdarzeń. Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby nagle wszystkie urządzenia elektryczne przestały działać? Nie ma radia, telefonów, transportu. Nie można nigdzie wyjechać, a dostawy żywności i leków zostają wstrzymane. Chorzy zaczynają umierać, zdrowi zaczynają chorować. W społeczeństwie szerzy się panika i dezorientacja.
Właśnie taki obraz świata ukazuje nam powieść Sekundę za późno. Jest to literatura, która choć dziś jest fikcją, to jutro może stać się faktem. Wszystko co opisuje autor, jest szczerą prawdą. Impuls elektromagnetyczny (EMP) istnieje naprawdę, a my jesteśmy całkowicie zależni od bieżących dostaw prądu. Ogrzewamy nim domy, przygotowujemy posiłki, komunikujemy się, a nawet - jeśli weźmiemy pod uwagę rozruszniki serca - żyjemy. Odcięcie energii elektrycznej, to katastrofa sama w sobie. Z tego powodu Sekundę za późno to apokalipsa podana w najczystszej postaci. Bez ekscentryzmu, ataku obcych, dziwnych maszyn, bakterii i wirusów. Prosty pomysł - maksymalny efekt.
Książkę czyta się błyskawicznie i nie sposób się od niej oderwać. Autor, który sam z wykształcenia jest historykiem wojskowości i technologii, nie tylko w sposób jasny oraz zrozumiały prezentuje nam taktyczne podejście do tematu, ale udowadnia również, że jest świetnym behawiorystą. Zachowania ludzi, ich reakcje, uczucia są przedstawione w sposób niezwykle obrazowy i emocjonalny.
Napięcie w powieści budowane jest powoli, ale konsekwentnie. Początkowe rozdziały w żaden sposób nie przygotowują nas na to, co nastąpi kawałek dalej. Tymczasem, mniej więcej od setnej strony, wpadamy w zwariowany wir wydarzeń, który towarzyszy czytelnikowi do samego końca powieści. Ogrom kataklizmu i jego konsekwencji jest zatrważający. W sytuacji zagrożenia można zapomnieć o społecznej solidarności czy współczuciu. Rozpoczyna się walka o przetrwanie, które niewielkim stopniu zależy od nas samych. Ta historia mrozi krew w żyłach i naprawdę skłania do refleksji.
Sadzę, że Sekundę za późno jest powieścią idealnie umiejscowioną w czasie i przestrzeni. Rozwój technologii, modernizacja życia i ciągły proces urbanizacji, uzależniają nas od zdobyczy XXI wieku. Kiedy pewnego dnia, ktoś nagle nas ich pozbawi, na ratunek będzie już za późno. Ta książka to ostrzeżenie, bo „to nie jest kwestią tego, czy to się stanie, tylko kiedy to się stanie”.*
William R. Forstchen „Sekundę za późno”
Ilość stron: 466
Wyd. Bullet Books
Warszawa 2011
Ocena 6/6
* 12
http://www.od-deski-do-deski.blogspot.com/