Na rynku książkowym roi się od literatury erotycznej, a zrobiło się o niej dosadnie głośno w momencie, gdy pojawił się wielki „bum” na Greya. Owszem, ja również uległam temu owczemu pędowi, ale większość erotyków jakie czytałam, były napisane przez kobietę. Brakowało mi w nich takiej bezpruderyjności, dosadności i opisów bez owijania w bawełnę. Z czasem okazało się, że mam możliwość przeczytania książki o takiej tematyce, napisanej przez mężczyznę. Byłam szczęśliwa i podekscytowana, więc wiadomo, że się zgodziłam.
Historia, jaką poznajemy, opowiada o głównym bohaterze. Jest on dojrzałym mężczyzną, całkiem majętnym i oczywiście atrakcyjnym...Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem fakt, że pociągają go piękne kobiety. A jak wiadomo, płeć piękna przeważnie „leci” na taki typ. Bohater zdobywa każdą swoją ofiarę, oferując zarówno sobie jak i jej świetny seks bez zobowiązań. Jednak w głębi duszy chciałby on się zakochać, znaleźć miłość i być wiernym tej jedynej. Czy bohaterowi uda się utrzymać tą upragnioną miłość, a seks nie zamieni się w uzależnienie?
Lubię od czasu do czasu czytać literaturę erotyczną. Wszystko jest dla ludzi przecież. A czy dobrze zrobiłam sięgając po książkę autorstwa M. Grossmana? Oj bardzo dobrze! Dostałam to, czego pragnęłam. Czystą, nagą prawdę o seksie. Z resztą bardzo realnym, bo spotykałam się w książkach z sytuacjami, gdzie za nic nie miałaby one miejsca, a zresztą ja nie o tym. Autor bez pohamowań pokazał nam to, o czym w naszym kraju jeszcze głośno się nie mówi. Zdobył się na odwagę i zagwarantował czytelnikom coś, co nie jest jedynie papierową wersją hard porno. Ponadto nie brakuje tam dobrego, czasami uszczypliwego i chamskiego humoru, jaki lubię. Szczerość to podstawa. A żeby było jeszcze fajnej, pozycja ta zawiera w sobie ukryty wątek psychologiczny. W trakcie lektury, ewoluujemy jako czytelnicy danej książki i widzimy co się stało z bohaterem, jak jego losy się potoczyły. Daje ona wiele do zrozumienia, to jest pewne. Powieść okazała się tak realistyczna, że pochłonęłam ją naraz i pragnę więcej.
Co do okładki, są dwie wersje. Ta, którą widzicie na górze i jeszcze jedna-bardziej niegrzeczna, którą ja posiadam. Obie mówią wprost, że ta książka jest bez hamulców.
Treść i forma jest w sam raz. Nic nie kuleje, wszystko jest tak jak być powinno. To naprawdę duży plus. Ktoś by powiedział, że za dużo seksu, wulgaryzmów. Ale kochani, są one tak umiejętnie wplecione w treść, że wszystkie wydarzenia są jak z życia wzięte i nie udawajmy aniołków. Oczywiście nie przeczę, Dwanaście może się nie spodobać wielu czytelnikom, ale wiem, że znajdą się i tacy, którzy z wielką chęcią przeczytają tak dobrą, mocną i erotyczną powieść, jakiej brakowało nam na rynku.
Dwanaście jest powieścią odważną, bez tabu, bez ograniczeń. Zdecydowanie nie dla każdego, ale jest tak genialna, że wszyscy ci, którzy lubują się w takiej literaturze, powinni sięgnąć po nią. Powiem szczerze, że czekam na więcej spod pióra autora, bo wykonał bardzo dobrą robotę.