Richard Paul Evans. Czy ktokolwiek z Was nie zna tego autora? Szczerze wątpię. Jeśli nawet nie czytaliście jego książek, to z pewnością chociaż o nim słyszeliście. Na swoim koncie ma blisko dwadzieścia powieści, które zostały przetłumaczone na 25 języków i sprzedane w nakładzie przekraczającym 14 mln egzemplarzy. Jego twórczość została wielokrotnie nagrodzona, a poszczególne powieści długo zajmowały wysokie miejsca na listach bestsellerów "New York Timesa". Autor w swych powieściach opisuje prawdziwe życie, historie, które mogłyby spotkać każdego z nas. Są one wzruszające i na długo zapadające w pamięci czytelników. Nic więc dziwnego, że niektóre spośród jego książek doczekały się ekranizacji - "The Christmas Box" (1995), "Timepiece" (1996), "The Locket" (2002" czy "A Perfect Day" (2006). Przyznać się muszę, że do tej pory nie sięgnęłam po żadną z jego książek. Sama do końca nie wiem dlaczego. Jednakże "Zegarek z różowego złota" z miejsca przykuł moją uwagę. Jak tylko zobaczyłam tytuł w zapowiedziach wydawnictwa, tak od razu wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Intuicja mnie nie zawiodła. Cieszę się, że to dzieło trafiło w moje ręce. Dzięki niemu wiem już, że chętnie sięgnę po kolejne powieści autora.
"Ze wszystkich profesji zegarmistrze i właściciele zakładów pogrzebowych zasługują na szczególne wyróżnienie - każdego dnia obserwują nieustanny upływ czasu... oraz jego kres." (s. 13)
David Parkin od dziecka kochał zegary. Swój pierwszy otrzymał w prezencie od swojego ojca, kiedy miał 21 lat. Od tamtej pory zegary stały się jego obsesją. Namiętnie je kolekcjonuje. W jego domu oraz biurze można znaleźć ich niezliczone ilości, a każdy piękniejszy od drugiego. Stały się jego prawdziwą miłością, do tego stopnia, że w jego życiu nie ma żadnej kobiety, mimo że przekroczył dawno trzydziestkę. Wszystko jednakże zmienia się w dniu, w którym próg jego biura przekracza piękna młoda kobieta aplikująca na stanowisko jego sekretarki - Mary Anne. Z biegiem czasu zostają małżeństwem. Przysięga złożona w obliczu Boga wiąże ich na dobre i na złe. Żadne z nich nie spodziewa się, że już niedługo ich miłość zostanie poddana próbie, a oni sami doświadczą niemożliwego do zniesienia bólu.
"Tam, gdzie David dostrzegał nieśmiertelność zaklętą w nieustannym ruchu trybów i kółek czasomierza, Lawrence'a fascynował sam mechanizm będący dla niego miniaturą świata i rządzących nim praw: wszystkie części miały swoją ściśle określoną funkcję. I każda miała swoje miejsce." (s. 49)
Opowiedziana w powieści historia rozgrywa się na początku XX wieku i przenosi nas do Stanów Zjednoczonych, a dokładniej do Salt Lake City. Na początku historii głównym narratorem jest sam autor powieści. Dzieli się z nami wspomnieniami o Mary Anne oraz tajemniczym zegarku z różowego złota, który od niej otrzymał. Następnie oddaje głos bohaterom powieści, by na końcu znów zabrać głos i dopowiedzieć historię do końca. Każdy rozdział rozpoczyna się od krótkiego wypisu z dziennika Davida Parkina. Śledzimy nie tylko rozwój związku Davida z Mary Anne, ale przyglądamy się również zachowaniu całego ówczesnego społeczeństwa. To były czasy, kiedy wyraźne były podziały klasowe, ale również rasowe. W najbliższym otoczeniu rodziny Parkinów znajdował się Lawrance Flake - czarnoskóry, były niewolnik, obecnie zajmujący się naprawą zegarów dla mieszkańców Salt Lake City. Dla ogółu społeczeństwa znajomość Davida z Lawrance'm była czymś skandalicznym, nie do przyjęcia, kontrowersyjnym. Nikt bowiem nie traktował Czarnych jak ludzi, nikt ich nie poważał, a jeśli stawali przed sądem, nie mogli liczyć na prawdziwy i sprawiedliwy proces. Kolejna sprawa - mezalianse. Wiązanie się z kimś pochodzącym z niższej kasty wiązało się często z utratą dobrego imienia i poważania w społeczeństwie. Najlepszym tego przykładem jest związek Davida z Mary Anne. On - nieprzyzwoicie bogaty biznesmen i kolekcjoner. Ona - zwykła sekretarka, uboga kobieta, choć mająca arystokratyczne pochodzenie.
"Zawsze mogę zarobić więcej pieniędzy. Ale jak odzyskam utracone dzieciństwo? W dzieciństwie jedyną pewną rzeczą jest tylko to, że się ono skończy. (...) A gdy już minie, to na zawsze." (s. 112)
A czymże jest tytułowy zegarek z różowego złota? W powieści pojawia się on kilkukrotnie i za każdym razem znajduje się w posiadaniu kogoś innego. Stanowi on dla wielu z tych osób wartość uczuciową, sentymentalną. Jest symbolem tego, co tak naprawdę ważne jest w naszym życiu, o co warto walczyć, co jest najcenniejsze. Muszę przyznać, że pomysł autora na to, by umieścić zegarek z różowego złota we wszystkich ważnych wydarzeniach, jest jak najbardziej uzasadniony. Nieustannie przypomina bohaterom o tym, że czas nieubłaganie gna do przodu, a każda chwila jest cenna i nie warto marnować czasu danego nam przez Boga. Należy żyć tak, aby niczego nie żałować. Postępować w zgodzie z samym sobą nie patrząc na to, jak odbierze nas reszta społeczeństwa. Bowiem tylko wówczas, gdy przeżyjemy dany nam czas w wartościowy i godny sposób, mamy szansę dostać się kiedyś do krainy, w której nie ma żadnych ograniczeń czasowych, gdzie wszystkie nasze troski odchodzą w zapomnienie, a złamane serca są nareszcie i ostatecznie uleczone. Ktoś mógłby nazwać to miejsce... niebem.
"Zegarek z różowego złota" jest bardzo dobrą powieścią. Historia napisana jest lekkim piórem, niewymuszenie, praktycznie sama płynie zabierając czytelnika ze swym nurtem. Autor umiejętnie gra na ludzkich uczuciach, wielokrotnie wzruszając nas podczas lektury. Razem z rodziną Parkinów przeżywałam wszystkie ich radości oraz troski, a te były doprawdy dotkliwe. Po zakończonej lekturze nie mogłam przestać myśleć zwłaszcza o jednym wydarzeniu, które mnie, jako matkę, poruszyło do głębi. Książka powinna przypaść do gustu zwłaszcza kobietom - jak wiadomo są one wrażliwsze i dlatego też lepiej odbiorą tę powieść. Jeśli mieliście już do czynienia z twórczością Evansa, nie muszę namawiać Was do sięgnięcia po tę lekturę. W przypadku, kiedy jeszcze nie czytaliście żadnej z jego książek, uważam, że "Zegarek z różowego złota" będzie bardzo dobrym wyborem, aby nadrobić zaległości. Polecam!
Moja ocena: 5/6