Sekret, którego nie zdradzę recenzja

Po kilku wcześniejszych rozczarowaniach czytelniczych, postanowiłam sięgnąć po tzw. "pewniaka". Wybór był oczywisty, bowiem w stosiku książek z biblioteki, znalazła się moja ulubiona autorka thrillerów, Tess Gerritsen. I tak dla udobruchania mojego umysłu oraz duszy, tuż po imprezie urodzinowej mojego synka, zasiadłam do lektury "Sekretu, którego nie zdradzę".

Każdy kolejny morderca, z jakim spotykają się nasze główne bohaterki, czyli Jane Rizzoli oraz Maura Isles, okazuje się być coraz bystrzejszy i nieuchwytny. Tym razem nie jest inaczej. Ofiara ostatniego morderstwa na pierwszy rzut oka wygląda jakby spała. Ciało kobiety spoczywa na łóżku, przy czym wydaje się spokojne i zrelaksowane. Ale jest pewien szczegół, który definitywnie sugeruje okrutną zbrodnię- na dłoniach ofiary sprawca umieścił jej własne gałki oczne. Czyżby chciał w ten sposób nawiązać do wyprodukowanego przez nią horroru? Może to rodzaj hołdu jej fana bądź czysta zemsta? Niebawem ginie również młody mężczyzna, w piersi którego tkwią trzy strzały. Zupełnie jak w przypadku pierwszej zbrodni, tak i teraz sprawca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Początkowo między ofiarami nie istnieją żadne wzajemne relacje, a co najważniejsze nawet doktor Isles nie jest w stanie tak szybko określić przyczyn śmierci dwojga nieznajomych. Sprawa jest nadzwyczaj skomplikowana i już teraz wiadomo, że to wcale nie koniec tych okrutnych zbrodni. Być może pewna kobieta będzie w stanie pomóc tutejszej policji, pod warunkiem, że najpierw ją odnajdą.

Mając w rękach kolejny i jak na razie ostatni tom tej serii wiedziałam, że czeka mnie wciągająca i pełna adrenaliny lektura, która zawładnie mną na dobre kilka godzin. I tak właśnie było, w końcu to jest mój "pewniak".

Na pierwszy plan wysuwa się genialna fabuła. Intrygująca, niebezpieczna, zawiła, a przy tym ogromnie tajemnicza. To właśnie siła mrocznych sekretów naszych bohaterów napędzała cała akcję, powodując jej liczne zwroty i zawirowania. Nie było ani momentu na odpoczynek i własne przemyślenia. To tak jakbym wsiadła w błyskawiczny pociąg, gdzie wraz z jego pasażerami, a w tym przypadku postaciami, wspólnie przeżywałam ich przygody, emocje oraz uczestniczyłam w poszukiwaniu prawdy. Tak błyskotliwa i frapująca fabuła to gwarancja silnych wrażeń, przy czym autorka niejednokrotnie wyprowadzi nas w pole. Moje wcześniejsze domysły nijak miały się do tego, co wydarzyło się w końcówce tej historii.

No własnie zakończenie. Cóż mogę tutaj napisać prócz tego, że było one nieprzewidywalne, doskonałe i poniekąd szokujące. Chyba lepszego finału nie mogłam się spodziewać. Finału, który zmienił mój dotychczasowy pogląd na temat owej fabuły, gdzie wydawało mi się, iż rozszyfrowałam już cały jej sens. Nic bardziej mylnego.

Podsumowując, "Sekret, którego nie zdradzę" Tess Gerritsen to fantastyczny thriller, w którym nie zabraknie nagłych zwrotów akcji, nieszablonowych bohaterów oraz zawiłej i wciągającej fabuły. Świetnie skonstruowany wątek kryminalny został wzbogacony o interesujące elementy społeczno-obyczajowe. Jaka szkoda, że to już koniec mojej przygody z niezawodnym duetem Rizzoli/ Isles, ale cóż zrobić, taka jest rzeczywistość.