„ - To wszystko ściema, panie. Niech pan w to nie wierzy! - gruby mężczyzna siedzący przy wielkim, przeszklonym oknie kafejki Da Vinci machnął wzgardliwie otłuszczoną prawicą. - Tak teraz gadają, żeby legenda rosła.”
Poznań, 13 lutego 1982 rok na ulicach miasta zostaje znaleziony dotkliwie pobity młody mężczyzna Robert Niemczyk, który z ciężkim urazem głowy trafia do szpitala, niestety po trzech dniach umiera. Zostaje wszczęte postępowanie w tej sprawie, a głównymi podejrzanymi są młodzi funkcjonariusze ZOMO. Jednak milicja niczego konkretnego nie ustala, a po procesie główni podejrzani zostają oczyszczeni z zarzutów. Poznań 1992 rok, sprawą zaczyna interesować się dziennikarz Jacek Niewierny, który chce rozwikłać całą zagadkę sprzed dziesięciu lat, kiedy to Robert Niemczyk został śmiertelnie pobity. Niewierny kończy śledztwo sukcesem, jednak nie jest mu dane upublicznić całej informacji, ponieważ słuch po nim ginie. Z kolei osiem lat później w roku 2010, młody dziennikarz śledczy Patryk Chromy, próbuje odświeżyć całą sprawę i dowiedzieć się wszystkiego, co wydarzyło się dwadzieścia osiem lat temu, w stanie wojennym na ulicach Poznania. Jeśli w krótkim czasie Chromy opublikuje artykuł w zamian dostanie awans. Dlatego aby nadać bieg całej sprawie postanawia spotkać się z ojcem Roberta, Sławomirem Niemczykiem. Starszy mężczyzna opowiada Patrykowi, że kiedy milicja nie ustaliła sprawców śmierci jego syna, to ten na własną rękę zaczął dociekać, wyjawia do czego sam doszedł. Po wyjściu z biura Chromego, Niemczyk zostaje napadnięty. Dziennikarz bazując na informacjach, które uzyskał od starszego pana, zaczyna swe śledztwo od byłych oficerów ZOMO.
„ - Panie Patryku jak to możliwe… - usłyszał pochlipywanie starszej kobiety. - Tyle lat już nie ma komuny, a oni nadal się z nas śmieją.
- Kto niby? - nie zrozumiał od razu.
- Ci, co zabili mi syna.”
„Ściema” jest pierwszą książką autora, którą miałam możliwość przeczytać, możecie mi uwierzyć, że nie zawiodłam się i z przyjemnością sięgnę po inne powieści Bojarskiego. Treść w żadnym wypadku nie zawodzi czytelnika, bowiem fabuła jest bardzo interesująca. Autor fenomenalnie przedstawił portret psychologiczny funkcjonariusza ZOMO. Jestem pod dużym wrażeniem tej lektury, tym bardziej, że nie należę do osób, których w szkole pociągał przedmiot historii. Okładka jest przedstawieniem graficznym tego co czytelnik znajdzie w treści. Zakończenie dosyć mile mnie zaskoczyło, ponieważ nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Pomimo, że nie znajdziecie tutaj szybkiej akcji i nie poczujecie przyspieszonego bicia serca, to ta lektura ma w sobie to „coś”, co sprawia, że wciąga czytelnika od pierwszych stron i ciężko jest się od niej oderwać. Jest to książka generalnie dla każdego, jednak w szczególności dla osób pasjonujących się historią Polski. Polecam.